Siedzą mianowicie pocztówki. Nie kupuję ich specjalnie do tego celu, po prostu jak potrzebuję, to się jakaś znajduje. Niektóre - kupiłam bo mi się spodobały, inne - jako pamiątki z jakiegoś miejsca, pochodzenie większości jednak nie jest znane, po prostu "się wzięły" i już.
Aha, nie są to kartki, które przyszły listonoszem.
Zapisuję je sama - autor i tytuł przeczytanej książki. I tak od wieeeelu lat. Dawno temu zaznaczałam jeszcze w ile dni daną ksiażkę połknęłam :) Potem zaczęłam pisać rok i miesiąc czytania.
Zbieram je, a jakże :)
Niestety nie mam wszystkich. Obecnych jest 15. Najstarsza datowana '98. Miałam więcej, bo widzę, że wielu tytułów mi brakuje. GDZIEŚ SĄ, mam nadzieję, że nie przepadly na wieki i jeszcze w ręce mi wpadną.
Na każdej zmieściło się 16 - 21 książek, policzyłam i wyszło mi z pocztówek 267 przeczytanych książek. Ale wiem, że to nie wszystkie które pochłonęłam :)
A ile jeszcze przede mną! Bardzo lubię zerkać na półeczkę, na której stoi kolejka tomideł i czeka na pożarcie :D
Genialny pomsył! *^v^* Ja zawsze się zastanawiam, gdzie mam zanotować uwagi do lektury pojawiające się na bieżąco, bo potem mi umykają.
OdpowiedzUsuńPodobno od soboty wraca lato. ~^^~
A pewnie, że genialny :) Choć do notowania uwag to pocztówka chyba za mała.. Mi już zdarzyło się czytać książkę z notesikiem :)
OdpowiedzUsuńZ innej beczki: łazienka już obfocona, niedługo pokażę.
Super pomysł! Ja chyba też powinnam takie notatki sobie robić, bo zapominam kto, co napisał i kiedy to czytałam..że już nie wspomnę o tym,że mylą mi się bohaterowie i wydarzenia - wstyd!
OdpowiedzUsuńKacha, wstydzić się to ja powinnam - patrzę na ten mój pocztówkowy "spis lektur" i niektórych książek w ogóle nie kojarzę!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
OdpowiedzUsuńJa w noworocznym postanowieniu miałam(między innymi) zapisywać w notesie, jaką książkę przeczytałam. 2 miesiące to robiłam, a potem nie chciało mi się specjalnie po niego sięgać.
Mam sporo pocztówek, które kupiłam ze względu na ich urodę i nigdy nie wysłałam. Teraz wiem, co z nimi zrobię. Oczywiście, pójdę Twoim śladem.
Przy okazji zapytam, czy lubisz Chmielewską.
Ja nie. I jeszcze nie spotkałam nikogo, kto też jej nie lubi.
Pozdrawiam:)
Świetny pomysł z tymi zapiskami na pocztówkach. Ja też mam parę pocztówek w charakterze zakładek używanych.
OdpowiedzUsuńPopieram, to pomysł doskonały. Pozdrawiam wiejsko i zakładkowo :-))
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, moja Weno :)
OdpowiedzUsuń