wtorek, 26 lipca 2011

Ze stosika - drugie czarne

Czyli znowu ja.


Ostatnio kilka Sympatycznych Osób postanowiło przyznać mi wyróżnienie.  Dziękuję :) jest mi bardzo miło, że o mnie pomyślałyście, jednak będę konsekwentna (to coś o mnie ;) ) - dotąd nie uczestniczyłam w łańcuszkach i w tym też nie wezmę udziału.


Jak widać - jestem też do obrzydliwości nudna. Kolor - (aniluksowa) czerń, virginia (znów bawełna), szydełko 3mm i (prawie) same słupki - już monotonniej się nie dało. Kieca typu wór, ale nosi się ją rewelacyjnie. Ciężkość bawełny fajnie się układa. Specjalnie do niej kupiłam - pierwszą w życiu - halkę :)


Wszystkie Anie, Anusie, Andzie, Anulki ściskam mocno i życzę radosnego świętowania!

piątek, 15 lipca 2011

Ze stosika - kolorowe

czyli dla dzieci:


tunika z virginii (aniluks) dla Emilki (1 motek, druty 3mm, frywolitkowy kwiatek zakupiony dawno temu na jakimś kiermaszu)


Sukienka z falki dla Łuśki (nie pamiętam ile tego poszło, druty 3mm)



Sukienka na Łucję jest trochę za duża, ale dziecię rośnie w tempie reakcji atomowej - obawiam się, że na przyszłe lato już może być za mała. Wzorek ażurowy podpatrzyłam z Elviry.
Tyle gadania, miłego oglądania ;)





Łucja ma pod kiecką gustowne białe pantalony - uparła się je założyć ;)


piątek, 8 lipca 2011

Ze stosika - pierwsze czarne


Wiadomo - jak czarne, to dla mnie :) Bawełna cheope, 4 motki, druty 3mm.


Żadne rewelacje - tunika "same prawe na około", do tego rozszerzana ku dołowi, czyli więcej prawych do przerobienia :P
Potrzebowałam takiej do dżinsów, ale ze spódnicą też się sprawdza. 


Dół, góra i ramiączka wykończone szydełkiem. Jechałam na oparach włóczki i łańcuszki szydełkowe na dole są zrobione inną nicią, co widać, bo nić jest błyszcząca. Nawet fajny efekt :)


 Blokując zrobiłam błąd: nie moczyłam całego ciucha, tylko dół, lekko odcisnęłam i powiesiłam. Owszem, nic się nie roluje, ale ramiączka się wyciągnęły (od ciężaru reszty) i krzywo ponaciągały się oczka tuniki, co widać szczególnie w miejscach, gdzie ciało prześwituje. Mam nadzieję, że uratuję najbliższym praniem/blokowaniem.
A jak wyschła, to wsadziłam ją do szafy i się pogniotła, co widać i za co estetów przepraszam :P
 

sobota, 2 lipca 2011

Sobotnie pierdółki

Dziś telefoniczna (czyli taka sobie) jakość zdjęć.


Powyższa fotka z innej soboty, równie zimnej jak dzisiejsza. Czerwone makooffki powstały z przepisu z głowy, z włóczki niewiadomojakiej. Ale dzieciarnia je lubi ;)


Dzisiejszy poranek. Dziewczyny urzędują w kuchni szykując nam śniadanko (!!!). My oczywiście twardo "śpimy".  Dialog:
Mała:
- Czy ja już się obudziłam?
 Duża:
- No tak, przecież tu jesteś.


Dzieciarnia w ogóle udzielała się dziś kuchennie. Po południu miało miejsce pieczenie ciastek.

gustowna cerata zakupiona specjalnie do wykrawania ciastek i pierników

 Niektóre formy typowo gwiazdkowe, ale wszystkie smakują równie dobrze  :)


A tu jeszcze inna sobota, cieplejsza...
W oczekiwaniu na kawę...


Miłej niedzieli!