piątek, 14 grudnia 2012

Zimowa chusta



Zamarzyły mi się zdjęcia z chustą w zimowym, śnieżnym krajobrazie, ale do tego trzeba stać, a zimą to tylko mogę chodzić, i to żwawo, a nie sterczeć.

więc zdjęcia domowe :)


Kiedyś E-wełenka pokazała chustę.
Nie dawała mi ta chusta spokoju. Ma piękny motyw ażurowy, jednak nie on siedział mi w głowie, tylko sposób dodawania oczek po zewnętrznych stronach środka i w ogóle - jak to zacząć, żeby garb nie wyszedł???


W końcu usiadłam i spróbowałam. "Użyłam" metody jak przy ginko - Intensywna pięknie ją wyłożyła -  zmieniłam tylko liczbę oczek, żeby brzeg składał się z czterech (2 francuzem, narzut, 2 razem), nie z dwóch, jak przy ginko. Tak jak sobie wymyśliłam  tak mi wyszło :)



Trochę ponad 100g Angory De Luxe, druty chyba 4mm - chusta jest puszysta (to jest idealne określenie).


 Ażur żaden konkretny, czyli z głowy, wykończenie również. Zaczynając ją w ogóle nie miałam pojęcia, co na dole wymyślę. Wyszło jak wyszło ;)


I abstrakcja na koniec ;)


Dobrego zimowego łikendu!

czwartek, 6 grudnia 2012

Okołoświątecznie

czy to na pewno pisze się razem...?


Dziś mi ten temat pasuje - Miłołaje chodzą, paczki zostawiają, chata jeszcze pachnie wczorajszym pierniczeniam, śnieg sypie, świeczki palą się na okrągło...


Lampiony to słoiki pomalowane srebrną farbą w sprayu. Gwiazdki wycięte z taśmy dwustronnej (bo malarskiej nie mogłam znaleźć, a byłaby lepsza) - odklejone po malowaniu - trochę zabawy z tym było.


Fajne cienie rzucają wieczorem na ściany, ale muszą stać wysoko, bo jak widać na powyższym zdjęciu - są niedokładności (specyfika zdjęcia - na żywo aż tak źle nie wyglądają!). Przydałaby się druga warstwa farby, ale jednak grudzień to zimny miesiąc i już mi się nie chciało ze słoikami latać po dworze...

I już mam choinkę ;)


Pomysł widziałam gdzieś w sieci. Ale jest klimatycznie z taką choinką ;)
Przy montażu oczywiście popisałam się inteligencją: wygrzebałam i rozplątałam odpowiedniej długości lampki i coś mi mówiło: sprawdź, czy działają. A do drugiego ucha: eee, na pewno, jakby nie działały, to już by ich tu nie było przecież. Powiesiłam ponaciągałam, przymocowałam, wtyczka-gniazdko... i dupa. Blackout. Szlag by to...


Rozpoczęłam demontaż a one się opamiętały i zaświeciły :)
W większości... ;)

I jeszcze na grudzień coś dla dzieciarni. Pomysł od Green Canoe - "pochwalny" kalendarz adwentowy.


W moim przypadku razy dwa - dla Łuśki i Emilki. Oj, było roboty trochę...
Sprawa polega na tym, że na każdy dzień Osóbki mają karteczkę z jakąś pochwałą, komplementem, czymś miłym. Pomysł uważam za genialny, bo chwalić dzieci należy ;)


Do tego dowieszam co dzień (tzn. co wieczór, na następny dzień) mini paczuszkę z czymś - cukierkiem, albo "pierdółką" świąteczną.


Jak widać, kalendarze wiszą na lnianym sznurku (nad łóżkami), więc takie gwiazdkowe "dyndadełka" są mile widziane - po zdjęciu liściku zajmą puste miejsce.
Na następny rok sama Emilka podpowiedziała mi, co może być w takim kalendarzu: jakieś zagadki, zadania, polecenia do wykonania... też świetny pomysł :)

Mam zamiar jeszcze powyjmować badylowe i "śmieciowe" gwiazdki z zeszłego roku, czyli znów będzie dość surowo, ale ta surowość bardzo przypadła mi do gustu :)

...i jeszcze zajawka następnego wpisu...



Życzę Wam na dziś choć uśmiechu od Świętego M. ;)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zdarzenia różne


Kilka dni temu, gdy chciałam napisać u kogoś komentarz, przy logowaniu wyskoczył mi jakiś komunikat guglowy - nie pierwszy raz. Z reguły olewałam te komunikaty, nie czytając ich - błąd. Teraz też tylko przeleciałam okiem i kliknęłam "cofnij" i...  - "blog został usunięty".
Próbuję go znaleźć z lewej i z prawej... no nie ma. Zawsze to samo - " blog został usunięty".
Zrobiło mi się przykro; choć sama nie raz myślałam, że może jednak zaprzestać tej działalności ;) to jednak, jak widać, dalej tu siedzę, bo jest fajnie ;) I jeszcze bardziej przykro mi się zrobiło, że to tak nagle, jakiś "gugiel" za mnie załatwił sprawę. I jeszcze bardziej bardziej, jak sobie uświadomiłam, że zdecydowaną większość fajnych blogów, na które zaglądam miałam w zakładce - i co, teraz będę miała latać i szukać? bo zaklepać sobie nowy kąt, to jakoś mi się nie uśmiechało. Nie wchodzi się dwa razy.... wiadomo. I co, tak nagle urwać kontakt z tyloma fajnymi ludźmi??? ale mi było przykro....
Nadałam sprawę Domowemu Informatykowi - i już :) Szanowny Pan naprawił :) ze słowami: "uratowałem dwa lata Twojego życia".
Ponad dwa lata, ale nie będę się czepiać ;)


A teraz o tym , że warto jednak mieć blog ;)
wiecie, jak to jest - znajdujesz u siebie komentarz od kogoś, kogo nie znasz, lecisz do tej Osóbki pooglądać, też gdzieś masz coś do napisania i okazuje się, że jesteś pierwszą komentującą i z tej okazji dostajesz niespodziankę :D


 Agnieszka z Innych Kolorów obdarowała mnie świątecznymi zawieszkami - do dołączenia z życzeniami do prezentów, ale figę, w te Święta nikt ich ode mnie nie dostanie, zostają u mnie :)
Dziękuję, Aga! :)


Natomiast na prośbę Ani z A BITE TO EAT zrobiłam ubranko na czajniczek do herbaty.
Prototyp - nie jest idealny - następne już będą ;) - ale jak ślicznie obfocony ;)

zdjęcie zamieszczam dzięki uprzejmości Ani