poniedziałek, 30 grudnia 2013

Wpis z choinką w tle

... bo dość nietypowa w tym roku, a pod nią, oczywiście, prezenty, oczywiście częściowo mojej produkcji.
Dwa naszyjniki: biało-szary, mieniący się i błyszczący


oraz perłowo - złoto - brązowy (też się trochę mieni i błyszczy)




Przedświąteczne zamówienie - dwie bransoletki:
w morskich klimatach...


... ze stosowną morską zawieszką - statkiem,

oraz czarno-srebrna

Również w paski, ale z wełny prawdziwej - skarpetki:


Wełna to cashmira alize, jasnoszara i bordowa. Zrobię sobie swetrzycho w takie paski :P


Choinka tym razem ...wisząca :) Tak nas z panem mężem podkusiło, żeby zrobić coś "innego" i naturalnie jesteśmy zachwyceni efektem ;)


 Życzę wszystkim miłego wieczoru dzisiejszego, jutrzejszego i każdego następnego w 2014!

wtorek, 10 grudnia 2013

Różowe warkoczyki


Na modłę tego swetra dla Starszej zrobiłam podobny dla Młodszej.

Układ warkoczowo - paskowy ma bardzo podobny, chyba nawet na tę samą liczbę oczek.
Jest bawełniany, z dropsowego muskata (sprułam bluzkę, której nie nosiłam, uff, co za ulga, jak już w oczy nie kole!). Druty 3,5mm.
Z przodu jest plisa francuzem, robiona równocześnie z całością, i sweterek zapina się na guziczki (misie i truskawki):

Rękawy trochę za długie, żeby ciuch wystarczył dłużej, niż na jeden sezon...

do boju??


nagła i niespodziewana szczerba, zarobiona na skutek walnięcia szczęką w stół...
...i krasnoludkowy kapturek :)


pozdrawiam wtorkowo!

czwartek, 5 grudnia 2013

Bfl+jedwab i inne



Czesanka od E-wełenki stała się podwójną nitką.
Dostałam od Kariny bfl z jedwabiem, równomiernie wymieszane na jej życzenie, oraz kawałek nierównomiernie wymieszany. Różnica rzuca się w oczy od razu - w tym drugim widoczne są "kłaczki" jedwabiu, i one podczas przędzenia "wyłaziły" mi trochę poza nitkę.
Poza tym - poezja w kręceniu :) Z mniejszego kawałka czesanki uzyskałam 42 metry podwójnej nitki, ze 100g mieszanki Kariny - trochę ponad 200m.


Nie będę jej farbować, a stanie się oczywiście "elementem" w swetrze :)

Za to pofarbowałam inną własnoręcznie uprzędzioną nić:


Są to trzy pasma (tak, jak schodziły z wrzeciona), każde ok. 150-160 metrów podwójnej nitki. Jest to "jakiś merynos". Czesankę kupiłam baaardzo dawno temu i część z niej już jest elementem w tym swetrze.
Każde z pasm farbowałam osobno.  Kolory mocne, "oczojebne" wręcz ;) i taki zestaw obecnie siedzi na drutach :)
***
Z innej beczki: Córcie znów dostały kalendarze adwentowe.



W zeszłym roku kalendarze były z pochwałami, tym razem są "zadaniowe".
Chciałam zrobić w tonacji biało-szarej, ale jak wieczorem usiadłam, żeby jak ten świstak zawijać... okazało się, że tyko zwykły papier pakowy posiadam.


Wiszą w formie - nazwijmy to - "choinek" (wyobraźnię proszę uruchomić),  w każdej paczuszce jest łakoć, a na miejsce zdjętego "dnia" wieszamy pierdółkę choinkową.

do zobaczenia!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Przerwa na koraliki


Cześć wszystkim w grudniu! Najpaskudniejszy miesiąc w roku minął :)
Rozpędziłam się z bransoletkami. Kolorystyka dość ograniczona, bardzo moja. Staję w sklepie przed ścianą z koralikami i widzę te kolory, które lubię nosić ;)
 W bieli, z szarościami i błyskiem:

 
Moje marzenie, odkąd zobaczyłam u Effci.



Najpierw musiałam rozgryźć, jak nawlec koraliki... Pewnie gdzieś jest rozpisana sekwencja, ale nie trafiłam na nią. Tym bardziej jestem z siebie dumna, że doszłam do tego sama :)

w promieniach słońca
Stonoga, szaro - czarno - czerwona:


Nazwy koralików są bardzo ładne - ceylon smoke, ceylon snowflake... Ceylon smoke o wiele ładniej brzmi, niż "szary" ;)


Delikatna, niebieska (aquamarine), na zamówienie Córci:


Również delikatna, w zestawie kolorystycznym, który bardzo przypadł mi do gustu - ceylon smoke i (większe) magenta:


I jeszcze jedna stonoga, tym razem srebrne "nogi", a "kadłubek" czarno - czerwony:



Postanowiłam niektóre bransoletki dodać jako prezenty w sklepiku na DaWandzie. 
Zapraszam!


Dobrego tygodnia!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Potrójną nitką



Czapy dla dzieciarni osobistej.
Robiłam podobne, na zamówienie; tamte były bardzo kolorowe, ale akrylowe, a te są z włóczki w połowie wełnianej, no i szarej ;)

Lanagold fine, przerabiałam potrójną nitką na drutach 8mm.
Dodatkowo czapy są podszyte polarem, więc mróz i wiatr łebkom nie zaszkodzi.



Również lanagold, ale batikowa, zamieniła się w taki mały kominek:

Również potrójna nitka i druty 8mm.
Robiony na okrągło, bez szycia, lekko rozszerzany. Jest ciepły i gruby, nie gryzie, można go wywinąć jak golf lub nosić "do góry nogami" ;)


Ponieważ osobiście wolę motać na sobie szale, kominek jest wolny. Zapraszam do sklepiku!


piątek, 15 listopada 2013

Oł jea!

czyli radość z dwóch powodów:

1. Ale mam farta! z rozdawajki u E-wełenki przyleciała do mnie czesanka!

 BFL z jedwabiem, mniam :P wymieszana pod dyktando Mistrzyni Kariny, i dla porównania dostałam jeszcze mieszankę dostępną w WofW'ie. I firmowy notesik :)
Cierpliwa będę, nie rzucę się na tego "cukierasa" od razu, najpierw pokończę co mam pozaczynane, zwolnię wrzeciono, czyli ze spokojem dojdę do właściwego momentu, aby delektować się przędzeniem.
Karino, dziękuję! :)

2. Nabyłam nową umiejętność. Myślałam, że to absolutnie nie dla mnie, że nie mam cierpliwości, że nie dam rady. Nawet wcale nie chciałam się uczyć. No, ale... się nauczyłam, bo Dziecię kiedyś latem nawlekło koraliki; nie wiem, jaki był zamysł, ale skorzystałam.


Uczyłam się zerkając tutaj.
Ta pierwsza z pierwszych już nie istnieje, potrzebowałam koraliki do tej:

czarne z emiku, srebrne - jakieś nołnejmy

potem równocześnie robiłam te dwie, żeby zobaczyć, co wyjdzie z różnego układu koralików na nitce:


jeszcze bez zapięcia...
a potem poleciałam do sklepu po lepsze koraliki i uheklowałam tę oto:

w szarościach jeszcze jedna powstaje.

No i co? no i nic :P fajna zabawa, wciągająca i bardzo przyjemna, ale po kilku dniach koralikowania chce mi się wełny i drutów!!!

Życzę udanego łikendu :)

środa, 6 listopada 2013

Blusotto con cappuccio

Taaak.
Model pochodzi z włoskiego magazynu "Maglia" z sierpnia 2000r.
Włoskiego nie znam, ale to nie problem. Z opisu wyłapywałam liczby oczek, spoglądałam na zdjęcie w gazetce, a resztę sobie dośpiewałam* :)

Jest to trzeci sweter, który zrobiłam "na tę modłę": pierwszy z akrylu, sprzed wielu lat - wkurza mnie, że akryl, ale nie mogę się go pozbyć... Drugi już z mieszanki z wełną, "awansował" po latach na podomowy, i ten właśnie, szalchetny, bo z dropsowego Nepala (14-15 motków, druty 5mm).

 Powstał dla Córki; wzór ściągaczowo-warkoczowy, długość całości i rękawów gwarantują (mam nadzieję), że jest to sweter na lata, że Młoda za chwilę z niego nie wyrośnie. Z resztą, na mnie też pasuje ;)

 * w tym przypadku dośpiewałam sporo: kaptur zrobiłam inaczej niż w oryginale, pomajstrowałam przy warkoczach, ale największa zmiana polega na tym, że był dziergany w całości - bez szycia, od góry, "con-sronem".


Przyznaję, że było przy tym trochę "zabawy", żeby zgadzał się wzór, liczba oczek, do tego wyrobienie dekoltu... Jednak się udało i efekt jest bardzo zadowalający :)

Największą mordęgą okazało się wszywanie zamka. Postarałam się bardzo - jest wszyty między dwie warstwy dzianiny (od lewej strony dorobiłam pasek) - estetycznie to wygląda, warto było się poświęcić (stosowne zdjęcie zamieszczę, jak je zrobię...)


Udany udzierg :)
kolor ma ciekawy - niby szary, ale jak zestawi się go z czymś prawdziwie szarym , to widać wyraźną nutę wrzosowego (szary zamek, na przykład, wcale nie pasował).


pozdrawiam!

pees: zdjęcia zamka od lewej strony: