środa, 30 listopada 2011

Ze śmieci

Głupio to brzmi, ozdoby ze śmieci, ale to prawda - większość użytych materiałów z reguły ląduje w śmietniku.


Na przykład - stosy "kserówek" z okresu studiów.  Zadrukowane z jednej strony służą dzieciom do uprawiania szeroko pojętej działalności artystycznej. Znalazłam jednak dużo kartek zapisanych z obu stron i ta makulatura przydała się do wycinania ozdób świątecznych. Teraz mam pełen koszyk bardzo mądrych wycinanek czekających na powieszenie :)  Pomysł jest tutaj.


Kartki potraktowałam herbatą, żeby zmieniły trochę kolor i przyklejałam na kartoniki i tekturki różnej maści - po czekoladzie, chusteczkach, ryżu - czyli znów makulatura spożytkowana.


Bardzo chciałam spróbować jak to jest z drukowaniem na tkaninie.  Przepis jet tutaj. Działa :D


Inne śmieci które ostatnio z lubością wykorzystuję to puszki - takie zwykłe, po kukurydzy, pomidorach... Dzieci dostały schowki na "biurowe" przydasie. Dla tych puszek uszyłam (z łatek) "ubranka" - trzy warstwy materiału, zawinięte do wnętrza puszki, żeby małe rączki przypadkowo się nie pocięły.


Na te puszki pomysł jest stąd. Po prostu są owinięte ścinkami materiałów. I do tego kawałek lnianego sznurka. A może być też koronka szydełkowa z resztek nici, ale jeszcze nie zrobiłam ;)


Jak widać pomysły nie są moje, na całego zgapiam to, co mi się cholernie podoba ;)

pozdrawiam!

środa, 16 listopada 2011

Emilka w paski

taki tytuł już kiedyś był ;)


Pewnego jesiennego poranka, bladym świtem, jeszcze mało przytomna, leciałam do miasta załatwiać jakieś "ważne sprawy".  Czekałam na zielone światło i nagle obok stanęła kobieta w tunice w paski.  Super zestaw kolorów. Mój mózg, na pół śpiący, bez udziału świadomości, szybko zrobił przegląd zawartości kosza z włóczkami i wyszło na to, że odpowiednie kolory w domu są.


Wyjęłam komórkę i zamiast po prostu trzasnąć fotkę z biodra, zaczęłam zapisywać skrótami układ pasków: cz cze ja b be b.... Światło nastało, kobieta poleciała, całego układu spisać nie zdążyłam, na dodatek miałam potem zabawę z tym szyfrem ;)


Coś tam jednak wyszło ;) szalenie mi się podoba, sama bym taki sweterek chciała, ale nie mam cierpliwości do plątania się w tylu nitkach (raptem sześć kolorów), więc na pewno nic podobnego nie powstanie.
Całość od góry, rękawy robiłam bez szycia i wcale nie była to miła i przyjemna dzierganina; nitek nie cięłam, plątały się straszliwie, więcej było rozplątywania niż przerabiania oczek, ale na myśl, że będę musiała te miliony ogonków potem chować to wolałam pomęczyć się w trakcie.


Druty 3mm, włóczki - resztki i moteczki (akryle, mieszanki, wełny) zalegające w koszu.
Dziecię zachwycone :D

poniedziałek, 7 listopada 2011

Narzuta...

...poduchy i domek.

Poduchy są trzy, duże, były w komplecie z kanapą, która się dawno wysłużyła. Uszyłam im (ręką jeszcze) poszewki, nic szczególnego, to materiał aniołkowo - serduszkowy jest uroczy :)


Do zrobienia narzuty natchnęła mnie Rene. Trochę trwało, zanim zdecydowałam się na taką dłubaninę. Na razie jest jedna, na łóżko jednej Córci, powinnam zrobić jeszcze drugą... A ta jedna mogłaby być o rząd kwadratów szersza; spróbuję trochę "naciągnąć" przy praniu. Ma szerokość wyrka i jeśli leży na kołdrze to już tak ładnie nie wygląda...


Wzór z ravelry. Bardzo przyjemna robota! Zachwycona wielością możliwości, jakie ten motyw oferuje wybrałam oczywiście najprostszą ;) przyznam, że jestem bardzo zadowolona :)
Kwadraty łączyłam w czasie dziergania na różne sposoby, co nie zawsze na zdrowie im wyszło - niektóre łączenia  są "takie sobie" (czy się tym przejmuję? ani trochę :P )

Włoczka to shetland i shetland 30, dużo zużyłam, ponad 10 motków. Kolory dobierałam pod poduchy :).


Za to ocieplacz na ścianę, czyli domek - a właściwie dwa, każda Córcia ma swój - kolory mają zupełnie od czapy, ale myślę, że w dziecięcym pokoju taki misz-masz jest do przyjęcia ;)
Pomysł na domek zgapiłam od llooki (nie wiem, czy uszyję taki szeregowiec jak llooka ;) ). Łucja w czasie snu tak się wierci, że wali głową w mur ;) więc teraz chociaż wpada na "mur" z materiału i ocieplinki.


 Okienka i drzwi to kieszonki na skarby i misie. Kieszonki są podszyte od wewnątrz innym materiałem i podwójnie przeszyte, żeby od razu się nie podarły. Mimo intensywnego używania całość się trzyma, więc chyba solidne domki zbudowałam :P


pozdrawiam!

środa, 2 listopada 2011

Znalazłam!!!

Listopad nastał, sieć ruszyła :)

Dziękuję za Wasze odwiedziny!

Kankanka - a myślisz, że ja co? struta chodziłam, że wytrzymać ze mną nie było można, jakby to był największy problem na świecie...

Brahdelt - dzięki za kciuki :) Tak, dobrze myślisz o tym ocieplaczu! te moje są dla dzieci.

Lete - no widzisz, z maszyną zaprzyjaźnić się próbuję od dawna, ale dopiero teraz coś z tego wychodzi.

Intensywna - jak się inaczej nie umie, a chce się mieć, to się człowiek poświęca ;)

 JotHa - no właśnie nie mogłam, ale już teraz chyba będę mogła :)

Maris - mam nadzieję, bo satysfakcja naprawdę ogromna :)

Malaala - nie umiałam zapomnieć! ;)

Jak Wam się dąb podoba, to też sobie zasadźcie!


Znalazłam czesankę! Zupełnie nie wiem, jak mogłam pomyśleć, że taaaki wór upchnęłam do małego pudełeczka.
Po kilku tygodniach wypełnionych zupełnie innymi zajęciami chciałam sobie "poprząść".  Szukałam tej wełny we wszystkich możliwych i niemożliwych miejscach - i nic. Ponad dwa miesiące w głowie siedziała czarna wizja, że ją po prostu przypadkowo wywaliłam. Próbowałam się tej myśli pozbyć i kombinowałam dalej. Tylko jedno miejsce jeszcze było niesprawdzone - piwnica. I tu się okazuje, jak można sobie dozować przyjemność, a raczej ją zwyczajnie odwlekać. Nie poleciałam od razu do piwnicy - świadomość, że musiałabym porwać mnóstwo pajęczyn i spotkać się ze stadem pająków totalnie mnie zniechęcała (no i nie miałam pewności, że zguba tam będzie...).
Pojedynczy pająk nie robi na mnie wrażenia, ale fura już owszem...
W końcu nadarzyła się okazja - Łukasz coś nosił do piwnicy i przetarł szlaki (czyt. pozrywał pajęczyny).
Pobiegłam żwawo i znalazłam dużą torbę z kilkoma innymi zagubionymi rzeczami, w tym i czesanką :)


No i teraz wreszcie mam luuuuz :D