wtorek, 15 grudnia 2015

Pompon w kolorze


Sweterek bawełniany, a nawet dwa, będą następnym razem, a dziś zimowo - czapa i szal. Kompletu nie tworzą, ale razem na zdjęcia się załapały ;)


Czapa, rzecz zwykła, a jednak nie - ci, co mnie znają, wiedzą, że czapę to od biedy założę przy -15 C, a tak to nauszniki i kaptur zupełnie mi wystarczają.
NO WIĘC, czapka na mojej głowie to rzadkość. A jak już musi być, to tylko ręcznie robiona, wiadomo ;)
Prawie 2 motki dropsowej Limy, druty 3mm na ściągacz i 4mm na resztę, wzór gwiazdkowy. Przy czym "ściągacz" jest gładki i do tego podwójny - spodnią warstwę stanowi czysta bawełna (też przerobiona na drutach 3mm) - żeby mniej wiało w uszy i nie żarło w czoło.


Pompon "oczojebny" turkusowy, BO TAK! :D

To teraz szal:


Też Lima, motków 7 albo 8, druty 5mm, wzór to pojedynczy ryż.



Szal wydziergałam dla czystej przyjemności i radości z robienia na drutach. Tak po prostu - miałam ochotę zrobić dokładnie taki szal - przytulny, długaśny, z frędzlami, w tym kolorze. Jeszcze nie wiem, czy zostanie u mnie, czy będzie otulał kogoś innego.


Sporo tego szalowego otulenia jest - szeroki na 32 cm, a długi na ponad 2 metry :)


Zdjęć dużo, bo szalisko fruwające na wietrze to ciekawy obiekt dla fotografa ;)


pozdrawiam przedświątecznie!

wtorek, 8 grudnia 2015

Poduszki


Umilacze domowe ;)

Wspominałam ostatnio, że pałam miłością do sznurka bawełnianego. Wychodzą z niego nie tylko piękne dywaniki, ale też świetne poduchy.

Poduszka z plecionką :






Poduszka z warkoczami, miętowa:




Poduch sznurkowych koniec, teraz włóczkowe :)
Warkoczowa, zapinana na guziki, z shetlanda Yarn Art'u:



oraz "strukturalna" z jeansu tego samego producenta, robiona podwójną nitką:



Bardzo lubię wieczorkiem zakopać się na kanapie w tych poduchach i... dziergać, oczywiście ;)

Gdyby ktoś miał ochotę na takie domowe umilacze, zapraszam na moją DaWandę, miętowe trio i szara plecionka są tam dostępne!


do zobaczenia! wkrótce wpadnę z bawełnianym sweterkiem :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

W kółko szydełkiem


Swego czasu obraziłam się na jesień (że przyszła, jak chciałam jeszcze lato) i stwierdziłam, że w ogóle nie mam ochoty na dzierganie wełnianych swetrów, więc wzięłam się za "obdziergiwanie" (matko, co za słowotwór...) domu.
Już mi przeszło, z jesieni się cieszę, bo ładna i z każdym dniem bliżej do następnego lata ;) wełny wróciły na druty, ale po drodze powstało kilka ocieplaczy domowych, niekoniecznie wełnianych ;)


Lniany sznurek po raz kolejny, tym razem jako okrągła podkładka na stół, robiona szydełkiem.


Mały słoneczny dywanik:


Pałętały mi się resztki zpagetti, po "upiększaniu" salonów na żółto . Przerobiłam na około, szydełkiem - dywanik jest, resztek nie ma :)

(przy okazji: reaktywowałam sklepik na DaWandzie, słoneczny dywanik jest tam dostępny)


Dywanik łazienkowy:


Zdjęcia gorszej jakości, gdyż robione aparatem dzwoniącym.
Dywanik jajowaty (celowo), też heklowany, tym razem na szydełku siedziały bobbiny :)


Bardzo mnie cieszy ten dywanik - cudownie po prysznicu stanąć stopą na czymś, co się zrobiło samej ;) łazienka też mnie cieszy - jeszcze niedawno była zielona (co zupełnie nie trafiało w mój gust), a teraz jest biało - szara, bez kucia i zmiany płytek, tralala :) Pan Mąż pomalował płytki farbami specjalnie do tego stworzonymi. Bez wielkiego remontu mamy nową łazienkę! :)


Bobbiny i zpagetti fajne są, ale sznurek bawełniany to jest dopiero radocha!


Odkąd zobaczyłam pierwszy raz taki dywan, chciałam go zrobić. No i w końcu zrobiłam :)


Sznurek kupowałam "na oko", wystarczyło na dywanik o średnicy 1 metra. Ten jest dostępny na mojej DaWandzie, dla siebie zrobię większy ;) sznurek ostatnio rządzi!


o poduszkach będzie następnym razem :) 
do zobaczenia!

poniedziałek, 5 października 2015

Czarny bambus


Włóczka bambusowa (Bamboo Fine Alize) świetnie nadaje się do przerabiania na maszynie ;)
Od dawna chciałam mieć zwykły, prosty, wręcz mega prosty, luźny, bambusowy właśnie, sweterek. Przerażało mnie trochę dziabanie całych połaci oczek prawych na dwójkach, czy 2,5mm...
Bambus leżał kupiony od miesięcy i czekał widocznie na maszynę ;)
Pierwszy bambusowy był szary, z samych prostokątów. Zrobiłam go jakoś w marcu, czy kwietniu i aż nie mogę uwierzyć, że nie ma porządnych zdjęć, bo noszę go na okrągło od tamtego czasu!
Zaraz potem zrobiłam czarny. Tym razem raglan z dziurami i te dziury to jedyne "fajerwerki" w tej prościźnie.


Zachwycił mnie bambus, i już :) Jest "wełniano-jedwabisty" w dotyku (miękki, gładki) i "bawełniany" w noszeniu (nie grzeje jak wełna, nie gryzie).
Oba sweterki - szary i czarny - mocno eksploatuję od wiosny, przez lato (chłodne poranki) i jeszcze teraz, jesienią.


Po raz kolejny napiszę: uwielbiam takie najzwyklejsze zwyklaki, proste formy. Zawsze najlepsze "na miasto", na wycieczki, na rower, w góry i na morze ;)


Do zobaczenia! jesień na razie przepiękna, oby taka była do grudnia ;)


środa, 16 września 2015

Zygzaki 3


Bluzeczka na lato, w paski - zygzaki. To już moja trzecia w tym typie. Pierwszą pokazywałam  tutaj, a drugą tutaj.


Dwie poprzednie okazały się dla mnie hitem, bardzo je lubię, mimo, że nie są całe czarne, ani szare ;)  Z resztą właśnie w paskach jest efekt. Ta też należy do ulubionych ;)
Kolorystycznie dobieram sobie do nastroju. Ramiączka (podwójne) nie zawijają się, nie spadają, szerokość mają w sam raz. Sam fason tych topów (są poszerzane do dołu) - idealny, na górze przylega, na dole lata luźno - w tej akurat bardzo luźno, ostatnie paski to była mordęga, tyle miałam oczek ;)


Mam ochotę zrobić sobie jeszcze inne w tym stylu; pomysły na zestawienia kolorystyczne i włóczkowe są, ale to już pewnie na następne lato. Tę wydziergałam na drutach 3mm z Virginii - bawełny Aniluxu (motek niebieskiej i motek z ogonem szarej). Mam tej bawełny spory zapas własnie w tych dwóch kolorach; kupiłam z myślą o farbowaniu i przerabianiu jej na maszynie :)


Ciekawostka: oba kolory różnią się. Szara jest sztywniejsza, sznurkowata, a niebieska delikatniejsza, bardziej miękka. Wyraźnie czułam to dziergając tę bluzkę, jak i przerabiając na maszynie już pofarbowane motki. Z szarej powstało TO, a z niebieskiej TO i jeszcze jedno, które noszę, ale zdjęć nie mam. Dziergadła z niebieskiej są zdecydowanie milsze i nawet maszyna ją lepiej przerabiała :)


do zobaczenia!

wtorek, 18 sierpnia 2015

Powtórka



Ten sam wzór co w poprzednim wpisie, czyli w sweterku dla Młodszej, tym razem w bolerku dla Starszej.


Oczywiście nie są identyczne. Początek i koniec również "po włosku" ale tylko tyle rządków, ile potrzeba do tej metody. Rękawki krótsze i bardziej przylegające. Zapięcia nie ma żadnego, gdy jest konieczne, to Starsza spina broszką. Wzorek na plecach tworzy "schodki" - tak sobie wymyśliłam, dla urozmaicenia ;)

Robiło się totalnie bezproblemowo - choć dziewczyny różnią się wzrostem i wymiarami wystarczyło, że Starsza wbiła się na chwilę w sweterek Młodszej i już wiedziałam, gdzie powinnam coś dodać, gdzie odjąć. Luzik ;)



Na zdjęciach oczywiście przed praniem ;)



pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 30 lipca 2015

Wielorybki


Sweterek dla Młodszej robiony na drutach dla odmiany ;)


Powstał na przełomie maja i czerwca, a historię ma dość specyficzną:
dziecko złamało nogę, bardzo konkretnie i spędziliśmy tydzień w szpitalu. Lataliśmy do Młodszej z mężem na zmianę i w czasie takiego "lotu" z wystawy sklepowej "rzuciła się" na mnie sukienka dziewczęca - zauroczył mnie fason (prosty w sumie) i wzór w wielorybki. I niska cena ;) Mój mózg od razu ruszył i zanim kupiłam sukienkę miałam już taki mniej - więcej projekt pasującego do niej sweterka...

przy okazji - reklama gry ;)

Na szczęście cudny sklepik z włóczkami jest blisko szpitala, więc siedząc tam z Młodszą, między jedną planszówką a inną grą karcianą, licząc punkty, czytając książki, dziergałam sweterek.
Swoją drogą, sama się czasem podziwiam za to, że w warunkach zupełnie niesprzyjających skupieniu, potrafię robić obliczenia, przeliczać oczka, dopasowywać wzorki, czyli ogólnie mówiąc - potrafię rozpocząć robótkę z głowy, skomplikowaną bardziej niż gładko prawo, i to potem "działa", czyli pasuje na osobę noszącą (najczęściej mnie lub Córki).
No, dumna z siebie jestem ;)


Sweterek rozpoczynany i zakończony "po włosku", robiony na drutach chyba 4mm, z bawełny; jak sobie przypomnę z jakiej dokładnie, to dopiszę.
Dziergałam w jednym kawałku  (bez znaczników, o zgrozo! spocić się można). Zapinany tylko na 3 guziczki od góry. Kolor to śliczny turkus - idealnie pasuje do wielorybków z kiecki :D

Zdjęcia niestety tylko telefoniczne - z początku czerwca, jak dotąd nie było okazji zrobić nic lepszego, aż mi szkoda. Jednak jestem dobrej myśli, w końcu są wakacje (hm, kto ma, ten ma...), więc może lepsze fotki powstaną.


Pozdrawiam!