Obecności tego koloru w moim domu nie potrafię do końca racjonalnie wytłumaczyć.
Nie przepadam za żółtym (nawet tego słowa nie lubię!), nie darzę go taką nienawiścią ;) jak fioletu, ale nie noszę na sobie i "na salony" też go nie wprowadzałam (w pierwszym wynajmowanym lokum pomalowaliśmy ściany na żółto i na kilka miesięcy mieszkania było OK, ale potem von z żółtym).
Przewijał się ten kolor tu i ówdzie na zdjęciach, jako dodatek - a to lampka, a to krzesełko, a to koraliki... Oczy widziały, mózg rejestrował, aż pojawiła się kropka nad i w postaci tego wpisu.
Doznałam jakiejś wizji i od razu przeklikałam się do sklepu po kilka belek zpagetti.
I mam teraz pokój upstrzony żółtym :P
Są to głównie dwie duże "plamy" tego koloru i kilka drobiazgów.
Na stole wylądował bieżnik ze zpagetti (jedna bela i trochę, druty 10mm), a na kanapie poduchy (po jednej beli na poduchę, druty 8mm na żyłce, poduchy dziergane bez szycia - rozpoczynane jak skarpetki od palców - zawiązywane na troczki).
Powstała misa / koszyk - też na "ósemkach":
I dwie puszki (jedna na "pisadła", druga czeka na jakąś gałąź) dostały ubranka:
I mniejsze duperelki:
Świeczka - kura darowana, ma teraz swoje pięć minut, a jajo to resztka z Nitkowych resztek w ramce, która nie może doczekać się zdjęcia...
Tak to wygląda bardziej:
a tak "jeszcze bardziej":
Co wchodzę do pokoju mam dwie myśli: 1. nie jest źle. 2. ciekawe, jak długo to wytrzymam ;)
Jest bardzo dobrze. Ale ja akurat lubię żółty :)
OdpowiedzUsuńna razie jest ;) ja tylko chwilowo, czuję to ;)
UsuńJejku ale masz ladnie w domu!!!! Ten zolty bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! cały czas coś kombinujemy; wprowadzaliśmy się prawie dwa lata temu i już szykujemy się do ulepszeń pt. wywalanie ścian...
UsuńFaktycznie bardzo ładnie mieszkasz :). Ale do żółtego się nie przekonam jakoś, nie lubię tego koloru w ogóle, ale trzeba przyznać, że usłonecznia. Podoba mi się pomysł robienie pokrowców na poduszki na takich grubasach.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńten kolor to u mnie tak "na chwilę", na dłuższą metę się nie pokochamy, ale sama jestem ciekawa, czy za rok o tej porze do niego wrócę.
Ta żółć nadaje super kontrast i wspaniale ożywia! Też myślałam intensywnie o zakupie zpagetti, po tym jak zajrzałam tu: http://www.makehomeeasier.pl/zrob-to-sam/a-swistak-siedzi-i-robi-na-drutach/
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się ta misa :) Potrzebowałabym takiej, bo owoce zawsze mi się kulają po blacie ;) Mogłabyś zdradzić, jak ją robisz? Widzę, że chyba same prawe oczka, ale nie wiem, jak technicznie do tego podejść... Niestety ciągle brak mi doświadczenia... :(
Zpagetti jest fajne właśnie na takie domowe duperele, a jak się ją przerabia na szydełku (a raczej szydle), to kosze czy misy są jeszcze sztywniejsze! Kup sobie :) jak będę bogata, to sama sobie kupię całą furę na dywanik ;)
UsuńFajne miejsce mi pokazałaś, jeszcze tam nie byłam! ale wiele rzeczy w tym poście zostało wydzierganych ze "zwykłych" włóczek, nie zpagetti.
Masz rację, misa to same prawe z zastosowaniem rzędów skróconych - wtedy kształtuje się spód. Nabrałam 20 oczek i przerobiłam rząd. W następnym przer. 18 oczek, dziewiętnaste owinąć, odwrócić robotę, owinięte przełożyć bez przerabiania i jechać do końca. Następny rząd - przer. 15 oczek, 16 owinąć, odwrócić, przełożyć i do końca, następny rz. - przerobić 12 oczek, 13 owinąć, odwrócić, itd. a w następnym rzędzie znów przerobić wszystkie 20 oczek, te owinięte razem z "owijką". Nie próbuj pojąć tego "na sucho", tylko z drutami; wiem, że kiepsko tłumaczę, ale gdyby była potrzeba to będę się bardzo bardzo starać ;)
Cieszę się, że mogłam podzielić się jakimś nowym ciekawym postem :) Dzięki ogromne za wyjaśnienia:) Nie próbowałam jeszcze robić rzędów skróconych, muszę się w to wgryźć, ale ta Twoja żółta misa wygląda tak bajecznie, że muszę się skusić! Będę próbować, a jakby to mnie przerosło, odezwę się do Ciebie :) Pozdrowienia!
UsuńJasne, w razie czego zapraszam!
UsuńA o rzędach skróconych z "owijką" jest np. tutaj: http://wloczkaiploty.blox.pl/2009/12/Skarpetki-ze-skroconymi-rzedami.html
Zobaczysz, to bardzo łatwa sprawa :)
Chyba po prostu tęsknimy już za słońcem! Żółty jest jego namiastką.
OdpowiedzUsuńsłońce jako takie lubię o wiele bardziej niż żółty ;)
UsuńTakie małe słoneczka w salonie, to był dobry pomysł na tę przedłużającą się ponad miarę zimę!... *^o^*~~~
OdpowiedzUsuńw sumie racja ;)
UsuńPodoba mi się u Ciebie z tymi żółtymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńZreszta... ja lubię żółte.
bardzo mi miło :)
UsuńBardzo stylowo z tymi żółtymi akcentami. Ożywiają wnętrze, ale go nie przytłaczają. Super!
OdpowiedzUsuńdzięki! cieszy mnie, że udało mi się uniknąć efektu przytłoczenia tym kolorem ;)
UsuńBaaardzo fajnie wygląda. Bo wiesz, co innego jednak żółta ściana (mamy taki przedpokój i już nie możemy go zdzierżyć :) a co innego plamy koloru na neutralnym, szarym tle. Wygląda super. Minimalistycznie, skromnie, prosto. Tak, jak lubię :)
OdpowiedzUsuńach, jak mi ładnie napisałaś ;) dziękuję bardzo! o taki efekt mi chodziło :)
UsuńNigdy więcej żółtej ściany, to na pewno :P
Jak pięknie! I czysto! I bez zabawek!
OdpowiedzUsuńZółty świetnie wkomponowałaś, choć przyznaję, że najbardziej mój wzór przykuł zielony na pierwszej fotce :-)
Lete, spoko, posprzątałam trochę :P ale przyznaję, że "bez zabawek" to stan coraz częstszy (prawda też taka, że jestem house-commando i gonię ;) )
UsuńA zielonego coraz więcej! to z dzbanka też już puszcza :D
:*
Jeżeli nawet to tylko stan chwilowy to i co z tego, najczęściej to chwile stanowią o reszcie, ciesz się nimi jak długo dasz radę :D
OdpowiedzUsuńKto wie może za niedługo będzie inna chwila:)
Serdeczności
P.S. A poza tym fajnie :)
dzięki :) jest dobrze, po kilku dniach nawet Szanowny Mąż zauważył (albo dojrzał na blogu :P )
UsuńOżyło, co by nie mówić, ożyło. :-)
OdpowiedzUsuńZ czego dokładnie robiłaś. Mnie nazwa 'zpagetti' nic nie mówi.
choć przez jakiś czas nie będzie surowo ;)
UsuńZpagetti to taka taśma bawełniana, chyba odpad po produkcji odzieży. Fajne na kosze, dywaniki, torby... tutaj sobie pooglądaj: http://fastryga.soteshop.pl/category/wloczki-bawelna-i-mieszanki-zpagetti
Czasami przychodzi taka "faza" na jakiś kolor i nawet jeśli przejdzie wcześniej czy później, to warto z niej czerpać - u Ciebie jest na to dowód :). Ja lubię żółte dodatki i mnie się Twoje propozycje bardzo podobają :))))
OdpowiedzUsuńbaaaardzo mnie to cieszy :)
Usuńmody i "trendy" olewam totalnie, samo mnie musi najść i mnie się podobać - oto moje egoistyczne podejście do wszystkiego ;)
Oj bo bardzo brak nam koloru jak za oknem jest jak jest - ale na moje oko w Twoim domku żółty kolor super wygląda :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :) w pochmurne dni - prawda - tak jaśniej jakoś...
Usuńno za zoltym to nie przepadam ale u Ciebie super sie to prezentuje jest tego tyle w sam raz nic dodac nic ujac masz teraz tak wiosennie w domku a kolorki zawsze mozna dorobic wedle sezonu ;) pozdrawiam wiosennie magnolia;)
OdpowiedzUsuńdziękuję! tak, to fajne, jak kolorem i "szmatkami" można zmienić wnętrze :)
UsuńWow co kolor może zrobić! Podoba mi się!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŻółty, czy nawet pomarańczowy w niewielkich dawkach wygląda super.
OdpowiedzUsuńzgadzam się! ale też trzeba mieć na te kolory ochotę :)
UsuńWytrzymaj, wytrzymaj jest świetnie i żółć po oczach nie bije:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
tylko trochę rozjaśnia ;) jest dobrze!
Usuńpozdrawiam!
Mam tak samo z żółtym, ale ostatnio zostałam obdarowana jedwabnym, cudnym szaliczkiem w tym kolorze i próbuję go pokochać. w poprzednim, wynajmowanym mieszkaniu mieliśmy żółte ściany i jak tylko nadarzyła się okazja to je przemalowaliśmy. Do dziś dostaję dreszczy na wspomnienie mieszkania w budyniu.
OdpowiedzUsuńŻółty u ciebie w akcentach działa jak ma działać- przywołuje wiosnę!:-)
to ja się przyznam, że mam jedną żółtą spódnicę - też dostałam i tylko w domu czasem ją zakładam.
UsuńA my sami na żółto tamte ściany pomalowaliśmy - u kogoś widzieliśmy taki zestaw: żółte ściany i granatowe kanapy i bardzo nam się spodobało. Ale już zdecydowanie wyrosłam z takich opcji kolorystycznych ;)
A może pofarbować ten jedwab??
No widzisz, a ja na fioletowo do ślubu kościelnego szłam. Mam to dziedzicznie po Prababci uwielbienie skrajne. Tylko ostatnio wszyscy i wszędzie i wszystko we wszystkich odcieniach - więc przefarbowałam włosy na niebiesko.
OdpowiedzUsuńTwoje dodatki pięknie spójne. Gruba dzianina wygląda świetnie - chyba lewe oczka jeszcze lepiej niż prawe.
Pozdrawiam.
spójnie, fakt; coraz bardziej mi się podoba ;)
UsuńDawaj te włosy!!! chcę je zobaczyć!!!
uwielbiam żółte akcenty,te poduchy są BOSKIE!
OdpowiedzUsuńO KURCZE teraz doczytałam,żem sprawcą tej inspiracji :p hahah super!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) tak, to przez Ciebie żółty w domu mym zagościł i dobrze się trzyma ;)
UsuńAle masz jasno w mieszkaniu... nawet bez tego żółteczka :) Pozazdrościć! A te akcenty bardzo mi się podobają, choć za żółtym to ja też nie za zbytnio. jakoś u Ciebie wszystko gra. jak Cię wkurzą te żółte elementa to sobie najwyżej schowasz aż do następnego napadu ;) Zpagetti nigdy nie używałam jeszcze, ale coś tam kiedyś przemyśliwałam. Hm, dużo mniej to wydajne niż sądziłam. A teraz idę resztę postów oglądać, bo znów zaległości mam. Na chwilę tylko wyjadę i całkiem tracę orientację, a tu u Ciebie takie tempo dziergania, że normalnie zadyszki można dostać ;)
OdpowiedzUsuńciekawy ten żółty, jak pisałam - kolor nie dla mnie, a jednak - te drobiazgi cieszą oko (jeszcze... ) ;)
Usuńbuziak :*
świetnie! ja też nie lubię żółtego, trawię go tylko w kompozycji z czernią i bielą, dlatego u Ciebie bardzo mi się podoba :) bardzo wiosennie wyszło, a jajo w ramce jest rozbrajające! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńChoć już dswno po Wielkanowcy to jajo dalej "na grzędzie", bo też bardzo mi się podoba :)
Prosta forma tych rzeczy pozwala kolorowi grać pierwsze skrzypce. Zaczarowałaś mnie tym żółtym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aneta
www.hundu-rundu.blogspot.nl
coś "wisi" w powietrzu, bo znów, po zimowych i świątecznych, mam ochotę na te żółte dodatki, a myślałam, że to tak tylko na jeden sezon mnie "trafiło" ;)
Usuńpozdrowienia w kolorze jeloł! ;)