Oczywiście musiałam wrzucić moją watę cukrową na druty. I to od razu jak wyschła, bo jestem w gorącej wodzie kąpana; następnym razem już będę wszystko robić wolniej i dokładniej. I nie lubię jak się coś marnuje, a poza tym byłam ciekawa, czy da się z tego dziergać, czy będzie się zrywać. Nie zrywało się! Co za szok...
Malutko miałam tej mojej "nici", więc zrobiłam rzecz podstawową - szalik, ale na guziki dwa.
Wiem, wiem, guziki są najładniejsze :) A koślawy szalik zawsze może posłużyć jako ściereczka do kurzu :P
Dobrej nocki!
Wow! to jest coś! jeszcze nie zabrałam się za przędzenie, choć są takie kusicielki sieciowe, które kuszą i kuszą :) Musisz mieć ogromna satysfakcję! (ja bym miała) Niektórzy specjalnie uczą się cienko-grubo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAgatko...no coś Ty, ściereczka do kurzu ? Szaliczek jest nietuzinkowy i podoba mi się :) Pozdrawiam, Ela.
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz, że fajnie wyszło? Włóczka inna niż wszystkie, bo samodzielnie uprzędzona. Prosty wzór uwydatnia jej piękno. I piszesz, że wystarczy tylko mątewka (czy jak to się nazywa)... oj chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
bardzoż ciekawie wyszedł, właśnie przez te różnice strukturalne. No i świadomość procentu uczestnictwa w procesie produkcyjnym... musi cieszyć :)))
OdpowiedzUsuńNo i co? No i bardzo udany szaliczek wyszedł!
OdpowiedzUsuń(A inni będą główkować, co zrobić, aby taki sam zrobić - hihihi).
Guzik też niczego sobie, ale mnie i tak najbardziej podoba się szaliczek dzięki tej grubszej-cieńszej nitce. Na szmatkę do kurzu nie zamieniaj tej modnej ozdoby :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie wytrzymam.Jaka sciereczka! Jak Ci się znudzi,to sobie po prostu zafabujesz na bajkowe kolory :)
OdpowiedzUsuńJest piękny i Twój od początku do końca.
Buziaki :)
a wiesz, mi ta wloczka przypomina bouclowa, niezly efekt w takim razie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt Ci wyszedł , pięknie się układają te oczka grubsze z cieńszymi. A satysfakcja to dopiero!!! Powinnaś pękać z dumy. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia - to przede wszystkim! wyglądasz na nich oszałamiająco:) a szmatka bardzo fajna
OdpowiedzUsuńdziękuję!
OdpowiedzUsuńale miło czyta się Wasze komentarze :D miałam dość "intensywną" niedzielę, na szybko szukaliśmy lodówki (jeszcze do tym wspomnę, gdyż jest związek z wełną) a Wasze słowa to taki duży uśmiech na koniec dnia :)
Efekt cienko-grubo wyszedł przypadkowo, wiadomo, ale przyznaję szczerze, że satysfakcję mam ogromną, cieszę się i jestem dumna :)
I myślę jednak, że "szmatka" szalikiem pozostanie, od kurzu będę ją trzymać z daleka.
A co do farbowania... to oczywiście już MUSIAŁAM spróbować...
pozdrawiam cieplutko!
jaaa... to pierwsze zdjęcie jest cudne!
OdpowiedzUsuńa szaliczek też super :)
dziękuję, izuss, nieskromnie przyznam, że też mi się podoba ta fotka ;)
OdpowiedzUsuń