poniedziałek, 6 września 2010

Coś jakby rozdawajka...?

Bo tak: dawno temu dostałam od jednej mojej kochanej ciotki dwa motki moherowatej włóczki, radośnie żółtej. Przerobiłam ją na ponczo, proste takie - dwa prostokąty + frędzle. I jakoś tak się składa, że więcej leży w szafie niż na mnie, chyba przez ten kolor; jest mocny, co akurat mi się podoba, ale żółty nie należy do moich ulubionych.


Na ludziu wygląda mniej - więcej tak:


I w zasadzie to chciałabym wydać to ponczo.
Zapytam nieśmiało - jest ktoś chętny...? jeśli znajdzie się więcej niż jedna osoba, która miałaby chęć je przygarnąć, to wylosuję, jak w rozdawajce.
A jak nie, to dalej będę próbowała się do niego przekonać ;)
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. ja chętnie przygarnę o ile nie jest to żółty-cytrynowo-kanarkowy a żółty-słoneczny :)
    mój mail:
    mumumka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem chętna. Nie dla mnie, bo to nie mój kolor - dla siostry :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem chętna:)) pozdrawiam serdecznie.iza (włóczkowe perypetie)

    OdpowiedzUsuń
  4. hihi ja tez jestem chentna,super kolor,i poncho:)

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobacz ile nadziei i radości...

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne poncho i kolorek taki radosny. Nowa właścicielka na pewno będzie nim zachwycona

    OdpowiedzUsuń