poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zdarzenia różne


Kilka dni temu, gdy chciałam napisać u kogoś komentarz, przy logowaniu wyskoczył mi jakiś komunikat guglowy - nie pierwszy raz. Z reguły olewałam te komunikaty, nie czytając ich - błąd. Teraz też tylko przeleciałam okiem i kliknęłam "cofnij" i...  - "blog został usunięty".
Próbuję go znaleźć z lewej i z prawej... no nie ma. Zawsze to samo - " blog został usunięty".
Zrobiło mi się przykro; choć sama nie raz myślałam, że może jednak zaprzestać tej działalności ;) to jednak, jak widać, dalej tu siedzę, bo jest fajnie ;) I jeszcze bardziej przykro mi się zrobiło, że to tak nagle, jakiś "gugiel" za mnie załatwił sprawę. I jeszcze bardziej bardziej, jak sobie uświadomiłam, że zdecydowaną większość fajnych blogów, na które zaglądam miałam w zakładce - i co, teraz będę miała latać i szukać? bo zaklepać sobie nowy kąt, to jakoś mi się nie uśmiechało. Nie wchodzi się dwa razy.... wiadomo. I co, tak nagle urwać kontakt z tyloma fajnymi ludźmi??? ale mi było przykro....
Nadałam sprawę Domowemu Informatykowi - i już :) Szanowny Pan naprawił :) ze słowami: "uratowałem dwa lata Twojego życia".
Ponad dwa lata, ale nie będę się czepiać ;)


A teraz o tym , że warto jednak mieć blog ;)
wiecie, jak to jest - znajdujesz u siebie komentarz od kogoś, kogo nie znasz, lecisz do tej Osóbki pooglądać, też gdzieś masz coś do napisania i okazuje się, że jesteś pierwszą komentującą i z tej okazji dostajesz niespodziankę :D


 Agnieszka z Innych Kolorów obdarowała mnie świątecznymi zawieszkami - do dołączenia z życzeniami do prezentów, ale figę, w te Święta nikt ich ode mnie nie dostanie, zostają u mnie :)
Dziękuję, Aga! :)


Natomiast na prośbę Ani z A BITE TO EAT zrobiłam ubranko na czajniczek do herbaty.
Prototyp - nie jest idealny - następne już będą ;) - ale jak ślicznie obfocony ;)

zdjęcie zamieszczam dzięki uprzejmości Ani

26 komentarzy:

  1. Jaaa, współczuję. Normalnie chyba bym nerwicy dostała i wywaliła kompa oknem.

    Ostatnio gugel mi komunikat o blokadzie konta przyszykował, bo chcieli widocznie wydębić numer telefonu. Jaja, przejaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz, a ja wyłączyłam kompa i poszłam po zakupy :) ale było mi nieswojo ;)
      To lepiej im daj ten numer, to ba też się migałam przez jakiś czas, aż w końcu miałam za swoje. I tak musiałam podać :P

      Usuń
  2. Oj zapłakałabym się chyba i szlag by mnie trafił, i nie wiem co jeszcze. To dobrze, że na osłodę trafiły Ci się te zawieszki, należały Ci się :) teraz to już na spokojnie możesz zanucić naszą "ulubioną" piosenkę :))) pees. śliczny ten kubraczek na czajnik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. śliczne to jest zdjęcie z kubraczkiem ;)
      Nic by Cię nie trafiło, jeszcze na rav figuruję ;)

      Usuń
  3. "przykro mi się zrobiło, że to tak nagle, jakiś "gugiel" za mnie załatwił sprawę" - oj, kochana, sama sobie to uczyniłaś, trzeba czytać komunikaty na ekranie! *^o^*
    Dobrze, że mamy tych informatyków pod ręką, oni zawsze potrafią wszystko naprawić! ^^*~~ Nie znikaj, zostałaby po Tobie dziura w robótkowym świecie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdą dziurę można załatać ;)
      Wiem, wiem, mam pełną świadomość, że sama się do tej sytuacji przyczyniłam! wcale się od tego nie migam ;)

      Usuń
  4. Kopie zapasowe rób, koniecznie!
    Jak będziesz je robić to zawsze odzyskasz bloga.
    I tak cierpliwa jesteś - mnie by chyba rozniosło!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e tam, poszłam do sklepu po chleb i coś na obiad i stwierdziłam, że co ma być, to będzie, wsio w rękach Pana Męża ;)
      A kopie kiedyś robiłam, dawno temu...

      Usuń
  5. Jaka ulga, że nadal tu jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi, że tak mówisz; sama się cieszę, bo to blogowanie to jednak fajna sprawa! :)

      Usuń
  6. Ty szczesciarko :o) sliczne te ozdobki wiszace, tez zostawilabym sobie! to widze zaczelas po francusku dekorowac swiatecznie z dniem 1 grudnia, wiekszosc tu ubiera choinki 1 ego, ja zaczekam jeszcze z dwa tygodnie...
    I ciekawa jestem jak to tak sie moglo stac z Twoim blogiem, bo to oznacza ze moze przytrafic sie kazdemu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie zawieszki Agnieszki, to pewnie bym nie zaczęła ;) a jak już zaczęłam to robię dalej ;)
      Kasia, sama jestem sobie winna, bo olewałam tamte komunikaty i nie podawałam nr tel. jak chcieli;pewnie chcieli zweryfikować tożsamość, a ja się nie dałam, więc dostałam po łapkach ;) Oczywista oczywistość - trzeba czytać, co do Ciebie piszą ;)

      Usuń
  7. O Boszszsz... Podziękowania dla Domowego Informatyka Agaty, serio, mi też byłoby bardzo przykro!

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja bym na pewno na zakupy spokojnie nie poszła. Telefon w łapę i byłby telefon do Ślubnego, pełen łkań, żądań natychmiastowego naprawienia zła tego świata i uratowania bloga :))) Podziwiam Twoje stoickie podejście. I dobrze, że mąż dał radę. Pozdrów go ode mnie i podziękuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam do wniosku, że nerwy i tak nic nie dadzą, trudno, co ma być, to będzie, sama sobie nabrechtałam. A Szanownemu tylko napomknęłam, że blog mi wywaliło w kosmos i proszę uprzejmie, żeby zajrzał i sprawdził, czy coś da się zrobić.
      Podziękowania i pozdrowienia przyjęte z mruknięciem "no, wreszcie ktoś" ;)

      Usuń
  9. Siekierka dla informatyka. Ja znów nie mogę zamieszczać zdjęć. Internet nas najpierw rozpieszcza, przytula, oswaja, a potem wali po łbie i chichra się w twarz. Piękne zawieszki. I superaśne wdzianko.
    Pozdrawiam,
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta z dzwoneczkiem jest naj, naj ;)
      Mnie walnął przez łeb na własne żądanie, mam świadomość, żem sama sobie winna :P
      Ale co zrobię, jak mi miejsca na foty zabraknie???? nie wiem, polecę z tym do wiadomo kogo...
      pozdrawiam!

      Usuń
  10. Cieszę się, że moje 'do szuflady' zawieszki Ci się podobają, dobrze, że nie zniknęłaś! nie wiedziałam, że są takie możliwości i dotąd dosyć beztrosko poruszałam się po ustawieniach :P będę uważała, bo z moim 'ok' i 'akceptuj' może być różnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to skandal, żeby były "do szuflady"! na razie, tak jak na zdjęciach, dyndają na gałązkach modrzewiowych :)
      Sama beztrosko olewałam, co do mnie mówią i mi się oberwało - nauczka na przyszłość - lepiej czytać komunikaty ;)

      Usuń
  11. Uff! A już się przestraszyłam! Dobrze, że jesteś i dobrze że domowy informatyk uratował!
    Świetny ten sweterek imbryczkowy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      ech, dostałam nauczkę, a sprzątać po mnie musiał mąż :P

      Usuń
  12. Fajnie że nie zniknęłaś,lubię tu zaglądać:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż mi dreszcz po plecach przeszedł! Ale to prawda, że człowiek tak się do swojego bloga i do blogowania w ogóle przyzwyczaja, że jakby nagle miało się to stracić... strasznie mi przykro na samą myśl! Też nigdy nie czytałam goglowych komunikatów, ale teraz po Twojej lekcji, będę uważniejsza.
    Prezenty piękne, zarówno te otrzymane, jak i ten zrobiony przez Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. człowiek się do wielu rzeczy przyzwyczaja, a potem mu trudno ;) ale racja - pewnych "katastrof" można uniknąć i samemu sobie ich nie fundować!
      pozdrawiam!

      Usuń