środa, 2 listopada 2011

Znalazłam!!!

Listopad nastał, sieć ruszyła :)

Dziękuję za Wasze odwiedziny!

Kankanka - a myślisz, że ja co? struta chodziłam, że wytrzymać ze mną nie było można, jakby to był największy problem na świecie...

Brahdelt - dzięki za kciuki :) Tak, dobrze myślisz o tym ocieplaczu! te moje są dla dzieci.

Lete - no widzisz, z maszyną zaprzyjaźnić się próbuję od dawna, ale dopiero teraz coś z tego wychodzi.

Intensywna - jak się inaczej nie umie, a chce się mieć, to się człowiek poświęca ;)

 JotHa - no właśnie nie mogłam, ale już teraz chyba będę mogła :)

Maris - mam nadzieję, bo satysfakcja naprawdę ogromna :)

Malaala - nie umiałam zapomnieć! ;)

Jak Wam się dąb podoba, to też sobie zasadźcie!


Znalazłam czesankę! Zupełnie nie wiem, jak mogłam pomyśleć, że taaaki wór upchnęłam do małego pudełeczka.
Po kilku tygodniach wypełnionych zupełnie innymi zajęciami chciałam sobie "poprząść".  Szukałam tej wełny we wszystkich możliwych i niemożliwych miejscach - i nic. Ponad dwa miesiące w głowie siedziała czarna wizja, że ją po prostu przypadkowo wywaliłam. Próbowałam się tej myśli pozbyć i kombinowałam dalej. Tylko jedno miejsce jeszcze było niesprawdzone - piwnica. I tu się okazuje, jak można sobie dozować przyjemność, a raczej ją zwyczajnie odwlekać. Nie poleciałam od razu do piwnicy - świadomość, że musiałabym porwać mnóstwo pajęczyn i spotkać się ze stadem pająków totalnie mnie zniechęcała (no i nie miałam pewności, że zguba tam będzie...).
Pojedynczy pająk nie robi na mnie wrażenia, ale fura już owszem...
W końcu nadarzyła się okazja - Łukasz coś nosił do piwnicy i przetarł szlaki (czyt. pozrywał pajęczyny).
Pobiegłam żwawo i znalazłam dużą torbę z kilkoma innymi zagubionymi rzeczami, w tym i czesanką :)


No i teraz wreszcie mam luuuuz :D

17 komentarzy:

  1. Wełna śliczna :) Aż trudno uwierzyć ,że została przerobiona na wrzecionku . A pająków też się boję , nawet tych pojedynczych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładna przędza. Co to za czesanka ?
    Fajnie, że Ci net odżył. Liczę na więcej wpisów i zdjęć. A co do dębu... teraz już chyba za późno, by szukać żołędzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ładny koszyczek... zapomniałam dodać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No widzisz, wiadomo było, że się znajdzie. ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się ogromnie - cicho było jakoś bez Ciebie :) W koszycku miękko bardzo wygląda... ech, do kołowrotka mi się zachciało a nie mam kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  6. a nie mówiłam?? wysyłałam Cię do piwnicy już 1,5 miesiąca temu! :)
    ocieplacze na ściany, jeśli masz na myśli to co ja mam w sypialni, są super praktyczne. od kiedy mamy nasz nie wyobrażam już sobie spania przy gołej ścianie, powaga!

    czekam na spotkanie - jeszcze ze 3 tygodnie gonitwy, ale potem będę miała luuuz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ostatnio też latam z kąta w kąt i wiecznie czegoś szukam:) Ostatnio szydełko zafundowało mi bieg po torbach, siatach, pudłach. Jak już znalazłam drugie w tym rozmiarze, to znalazło się. Leżało sobie na podłodze koło łóżka.
    Piękna wełna!!!
    Miło Cię znowu czytać:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jest cudna :) Wiem czemu nie mogłaś zapomnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowna ta czesanka! Tez bym się wciekała, jakbym jej nie znalazła.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna wełna!!! Mój podziw jest tym większy, bo już wiem, że to wcale nie jest takie proste uprząść taką wełnę. Zaczęłam stawiać pierwsze kroki w przędzeniu na kołowrotku i jak na razie wychodzi mi to bardzo "artystycznie", ale nie poddaję się :). Poza tym mam świetną nauczycielkę, więc jestem dobrej myśli :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Agatko, ciężar z serca spadł.

    Całkiem biała po tej piwnicy :))))

    Żołędzie są nadal, nazbieram przy najbliższym wyjściu, też mi się ten Twój Bartek podoba!

    OdpowiedzUsuń
  12. Viola - przy kołowrotku jeszcze nie miałam okazji siedzieć :) dziękuję! za pająkami po prostu nie przepadam, tak szybko się przemieszczają :P

    JotHa - będą wpisy :) czesanka to merynos (z Południowej Ameryki chyba) ze sklepu kreatywnie.com - mają do filcowania, ale co tam... A żołędzie zbieraj! - chyba właśnie lecąc przez las na cmentarz pozbierałam te swoje.

    Joanno - ja nie miałam takiej pewności, ale cieszę się baaardzo :)

    ann007 - miło mi :) no właśnie, dawno "prządkowo" u Ciebie nie było; za to jak się dorwałam do wrzeciona, to druty znów leżą :/

    Iza - gdzie ja byłam, że nie słyszałam?! bałam się poza tym, że jak nie tam, to już nigdzie... ale jest! :) ocieplacze - no coś właśnie w tym stylu, tylko dla dzieci; dla nas też pomyślę o takowych.
    My na razie ciągle kaszlemy i smarkamy, ale przed Świętami to koniecznie musimy się zobaczyć!

    Sabina - też się cieszę, że mogę "poblogować" ;) ogólnie to bałaganiara jestem, ale żeby zgubić wór wełny... miałam okazję, to fakt, jeszcze do tego wrócę. Buziak :*

    malaala - dzięki :) uprzędzionej nitki już jest więcej! :)

    Lete - dzięki! mam w domu inną, ale nie potrafiłam się przełamać i zabrać się za nią. Teraz już jest OK :)

    Frasiu - dziękuję! na kołowrotku to jeszcze nie próbowałam :P jak spróbuję, też pewnie będzie "artystycznie" :D

    Kankanka - Ty, Dobra Kobieto, tak się przejęłaś? kochana jesteś :) mi od razu kilka kilo ubyło ;)
    biała na razie - plan mam taki, że najpierw wszystko skręcę, zobaczę ile tego, pomyślę na co i pofarbuję. Ostatecznie na czarno :P
    A żołędzie zbieraj - jak już wspomniałam wyżej, też w tym okresie tego swojego jedynego podniosłam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze, że już jesteś, to teraz pokazuj, kobieto, te wszystkie dziewiarskie i szwalnicze wyczyny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Chwała sieci, że wróciła, bo brakowało Twoich notek. I chwała zgubie, że raczyła się znaleźć. Ale uświadomiłaś mi, żebym bardzo świadomie pakowała rzeczy przy przeprowadzce, bo inaczej ja będę płakać rzewnymi łzami, że mi coś wcięło. Po poprzedniej przeprowadzce przez dwa tygodnie szukałam termometru, oskarżając ekipę przeprowadzkową, że mi gwizdnęli narzędzie zdrowotne... znalazł się w torbie od aparatu fotograficznego, gdzie Ślubny go wepchał, żeby był bezpieczny...

    OdpowiedzUsuń
  15. Agata - ja też kaszlę i smarkam :) no dobra, nie kaszlę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziergam Sobie - właśnie zrobiłam przelot przez blogi i doszłam do wniosku, że te moje to jakieś takie... niemrawe... ale pokażę, a co! ;)

    Intensywna - dokładnie! to przeprowadzka była okazją do pogubienia tego i owego... na szczęście kilka ton zbędnych rzeczy też wtedy wyleciało :) jak również znalazło się kilka kartoników zapakowanych przy jeszcze poprzedniej przeprowadzce :D

    Zulka - :D

    Iza - to dawaj termin, mam nadzieję, że Was nie zarażę! i z przyjemnością wyjdę z tego chorobowego aresztu domowego :P

    OdpowiedzUsuń