wtorek, 1 lutego 2011

Szare, bure lub pstrokate

czyli o tym, co zmalowałam.


Najpierw na nowym wrzecionie uprzędłam ponad 700m pojedynczej nici. Czesanka corriedale, kupiona w Kaszmirze. Dokładnie ile mi wyszło tych metrów - nie wiem, bo czegoś po drodze nie zapisałam, a potem z głowy uciekło.
Niteczka powędrowała do gara i  było to jak dotąd najbardziej udane farbowanie :) Rano ją "ugotowałam", potem wylazłam na cały dzień z domu, a wieczorkiem woda w garze była przejrzysta, płukanie poszło raz-dwa i już. Nie jest to szczyt szczytów, ale i tak się cieszę z efektu :)


Odkąd mam drewniane wrzecionko, moje "długopisowe" gwizdnęła Emilka. I kręci! W szoku jestem, oto jej dzieło:

corriedale Emilki
  Dziecię zdolniejsze ode mnie :)

Wpadłam w szał farbowania. Efekty - hm...
 uzyskałam 100% filcu :)
To znów ta nieszczęsna "czesanka do filcowania", z którą już walczyłam i mam z niej zielony szal (swoją drogą - bardzo się lubimy). Jednak jestem przekonana, że tę partię załatwiłam płukaniem - zbyt mocno pastwiłam się nad pofarbowaną czesanką. Postanowiłam tego nie skubać, splotłam w warkocz i mam węża...


 ...którego można zatrudnić w charakterze szalo - naszyjnika. "Ozdoba" iście zimowa, grzeje ten filc jak piec :)

to co mam na oczach to oczywiście zgrywa ;)


Jak myślicie - z ilu kolorów powstał "wąż"? :)


Mimo mizernych efektów i dzięki pomocy Fanaberii kolorowałam dalej :)

Następnych czesanek już tak mocno nie sfilcowałam, dają się prząść. Już wiem, że muszę bardzo uważać przy płukaniu, Basia udzieliła mi dokładnych instrukcji - dzięki Ci, Dobra Kobieto!!


Powyżej - "czasenka do filcowania", poniżej - bfl (z Kaszmiru).


Kolory są nieco odjechane, przyznaję, że kolorowałam bez jakiegoś planu. Lubię połączenie zieleni i pomarańczu, więc tych kolorów użyłam, przy czym - na opakowaniu stało : CIEMNA zieleń. Co wyszło - widać :)
Teraz będę kręcić co się da. Na razie wzystkie naturalne owce, które miałam w domu kolorki dostały i w farbowaniu nastąpi przerwa.

PS. kolorowałam rodzimymi farbkami - kakadu, lub "z motylkiem".

pozdrawiam!

24 komentarze:

  1. podobają mi się bardzo. i pstrokate i szaro-bure. i wąż. i zgrywa na oczach.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, niesamowite! Ja sobie nawet wyobrazić nie potrafię jak ta wełna idzie przez wrzeciono, dla mnie to po prosto magia! Kolory fantastyczne, takie rozbrykane i pełne życia.
    Bardzo Ci do twarzy w tym tęczowym warkoczu. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na widok pierwszego motka się zaśliniłam z zachwytu! Jakie cudowne listopadowe niebo. ~^^~
    Wąż też niczego sobie, oddaj dziecku to zrobi furorę i wprowadzi nową modę wśród równieśników na szałowy szal! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  4. Śmiałe mieszanie kolorów daje fantastyczne efekty. Szyjogrzej cudowny w kolorach i w swojej formie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe efekty! Bardzo ładne kolory uzyskałaś! A wężowa owijka to super pomysł na ozdobę!

    OdpowiedzUsuń
  6. EXTRA kolorki !!!Jedno jest pewne masz niepowtarzalne włóczki!!!:)Tylko,żeby Cię też wąż nie udusił:)Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. Karolina - do zgrywy musiałam się zapożyczyć, bo osobiście takiego sprzętu nie posiadam ;)

    Agato - dzięki! dobre to określenie - rozbrykane :D

    Joanno - podpowiedziałaś mi dobrą nazwę dla wełenki - "listopadowe niebo" :) Oj, oddanie węża w ręce dzieci mogłoby się skończyć... źle..

    Kryniafu, Kankanka - wszystko bezmyślnie i przypadkowo! :D

    malaala - mylę, że dla włóczek jakieś zastosowanie znajdę, a na węża faktycznie trzeba uważać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. moja faworytka to ta odjechana - absolutnie moje obecne barwy :) Zdolności córkowych gratuluję - możnaby tu wysnuć teorię dziedziczności...? W ogóle ilości uyprzędzonej włóczki zazdroszczę - moje wycinanie, pranie etc zajmuje mi tyle czasu, że czesanki mam ilości śladowe - liczę, że moja wprawa przy obrabianiu się poprawi. Ech, wyobraziłam sobie Ciebie (to a propos tego, co napisałaś u mnie) - jak pojawiasz się z wrzecionem w piaskownicy np... :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czaderski ten wąż,bardzo.Można by mu dorobić takie prawdziwe srebrne zapięcie i byłaby biżuteria nie na żarty :)

    No a reszta,cud, miód, malina :)

    Pomysł ann007 kupuję, od zaraz! Co prawda nie chodzę do piaskownicy,ale na spacery po parku i owszem - będę na nich kręcić :)Ku uciesze lub zgrozie przechodniów!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ann - to byłaby jazda w tej piaskownicy! moja Łucja skacze do wrzeciona jak kot, latam po domu nie tylko z motkiem pod pachą i drutami, ale i sprzętem do przędzenia również; potrafię sobie wyobrazić kilka takich Łucji i - nie nie, dziękuję ;)

    Baśka - prędzej ze śmiechu bym pękła niż usiadła z wrzecionem w parku na ławeczce :D
    A wiesz, pomyślę o jakimś wyrafinowanym zapięciu, to może być dobre!
    gdyby nie Twoje rady, to miałabym więcej takich węży, a jeden zdecydowanie wystarczy ;) dzięki jeszcze raz :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej, to TY!!! To ja Cie od dawna czytam, tylko cichcem siedziałam, a teraz Cię poznam, jeny...
    :))))
    Aaaale się będzie działo:)))

    A niteczki masz piękne i to wrzeciono cudne.

    OdpowiedzUsuń
  12. nooo, to ja ;)
    oj, będzie tam baaaardzo ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy Ty to Agatko zaczniesz sprzedawac????
    fajny ten filc, widzialam taki jeden grybasnie kolorowy sznurek ale po siedem-10 euro, kolorki fajne ale krotkie wiec poskapilam i nie kupilam ;o)))
    na ravelry wejdz w yarns, wpisz sobie Baba adriafil, a potem CHA CHA to wyskocza grubasy buziaki zdolniaczku*****

    OdpowiedzUsuń
  14. Te szare niebieskości strasznie mnie siem podobajom. Takie ci one moje-moje. Przędź dalej, to sobie choć popatrzem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu - to co "produkuję" stanowczo nie nadaje się "do ludzi". Widziałam to adriafilowe cudo! czasem jestem bliska stworzenia czegoś takiego, choć niezamierzenie ;)

    Zulko - cieszę się :) patrz sobie ile wlezie, jeno nie za blisko, żebyś zbyt wielu niedoskonałości nie dostrzegła ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. jejciu ,te Twoje kolorowanki ,krecone i plecione sa cudne ja nie mam zielonego pojecia jak toto sie robi tym pardziej podziwiam bo piekna nigdy nie za duzo ;)
    pozdrawiam i podziwiam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeśli to dziś to wszystkiego najlepszego spełnienia marzeń zamierzeń i planów fartów losu i inwencji twórczej
    agata z Delicium

    OdpowiedzUsuń
  18. Magnolia - dzięki!

    Agata - tak, to wczoraj :) dziękuję za życzenia i ściskam już po-imieninowo :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Agatko - no przeca Ty imieniny miałaś!!!! Buziaki!!!! I najlepszego, co tylko może Cię spotkać!

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję Anuś! :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  21. o jaaaa

    to ja znów w punktach:
    a) musimy się koniecznie spotkać, bo ja muszę to wszystko pomacać - zwłaszcza kolorowe!
    b) domagam się kursu przędzenia
    c) oczy koniecznie maluj! super to wygląda
    d) imieninowo zawsze byłam cienias, więc się nawet nie tłumaczę ;)
    e) przędzenie publiczne nie, ale drutowanie tak? toż to jawna niesprawiedliwość! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Iza - punkt a i be - w każdej chwili, proszę bardzo, szrlotka gratis ;)
    z punktem ce to już trochę trudniej, taka ze mnie kobita :P
    de - ja mam zaznaczone w kalendarzu, a i tak zapominam...
    e - eeeeeee, no, może kieeeeedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wełna uprzędziona - rewelacyjna, a ta na ostatnim zdjęciu ma piękne kolory. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń