środa, 20 października 2010

Nowe nitki

Pierwsza zakupiona u Laury w Kaszmirze, przyleciała w zeszłym tygodniu. Z reguły nie kupuję włóczek "bo ładne i kiedyś na coś przerobię", ale dla tej zrobiłam wyjątek. Zachwyciły mnie kolory, i już, i nie mogłam się oprzeć. Jeszcze nie wiem, na co przerobię... Snują się po  głowie jakieś pomysły, a wełenka cudna leży sobie i oczy cieszy :)


A teraz te mojej roboty.
Merynos z jedwabiem, barwna bajka :)



Na razie ukręciłam tego ok. 150 metrów, ale czesanka - jak widać - jeszcze jest i nitki będzie więcej.  Tylko przyhamowałam trochę, postanowiłam nie robić wszystkiego na raz, bo potem skutki są opłakane. Dowód - niżej:


Kupiłam "czesankę do filcowania", naturalną i od razu wsadziłam ją do gara w celu nadania barwy wg przepisu fanaberii. I chyba jednak ciut się spieszyłam...
Skręcić jakoś można, na drutach też jest przerabialne, ale mam mały problem, bo nitka puszcza farbę. Już czesanka w trakcie przędzenia zieleniła mi ręce :( i w trakcie drutowania też zieleni, nieco mniej, ale jednak. Źle wypłukałam po farbowaniu? Za dużo barwnika dałam? Za zimno? Za ciepło? Co dalej? prać do skutku, czy wrzucić do gara jeszcze raz? No nic, dalej będę eksperymentować, ale przerwę mam. Przerobię to zielone do końca, zobaczę co wyszło i pomyślę co z tym fantem.


Z innej beczki: przed chwilą był "pan licznik" (jak go nazywa Emilka) i przy okazji odczytu podyskutowaliśmy o sosie miodowo - czosnkowym, który u mnie w domku pachnie. Ja dostałam rachuneczek (ble), pan licznik - przepis ;)

A od Agaty dostałam miłego kwiatka :) Dziękuję!

7 komentarzy:

  1. No ładnie! Pan licznik przepis dostał, a my nie?... :( [chlip]
    Babie lato piękne, chociaż mnie takie włóczki zawsze bardziej podobają się w motku niż w robocie, mogłabym motkami ozdabiać mieszkanie. ~^^~
    Błękito-zielenie też piękne, szkoda, że tak nieładnie sie zachowują, może je utrwal w płukance octowej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to łądne - i to nabyte i to ukręcone... Tę z jedwabiem to gdzie kupowałaś??? A przepis dla nas - tę się upominam... :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wowww, ale cuda! Kocham takie kolory jak w Babim Lecie,wcale się nie dziwię, że ten motek jest u Ciebie :)
    A Twoje wełny to po prostu cud,mód, malina :)
    Właśnie dziś wymieniałam się mailami z Violetą,która również miała problem z puszczaniem koloru,kiedyś pisała o tym Laura, może to rzeczywiście farby...
    Czy używałaś kakadu?
    Kolor wyszedł piękny i szkoda byłoby ją wkładać do gara,może zrób tak jak radzi Brahdelt?

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne wełenki, Agatko :-), cieszę się że całkiem całkiem ta Twoja wełenka, niebawem zacznę też kupować u Ciebie ?..;-) Pozdrawiam, Ela.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brahdelt - przepis będzie z następnym wpisem, nie ma sprawy :)
    też u mnie leży to babie lato na wierzchu i ciągle się na nie gapię ;)

    ann - dzięki :) ta z jedwabiem to część sprezentowanej paczki, w której skład weszły jeszcze (już skręcone i przerobione) bfl i merino; domyślam się tylko, że to nie u nas kupowane.

    fanaberio - wielkie dzięki :)
    Nie miałam kakadu, tylko te tzw. "z motylkiem", czy innym niedźwiedziem - do bawełny. Tymi do bawełny farbowałam też w mikrofali bfl z której zrobiłam szyjogrzej i tam kolor po prostu mi się wypłukał.

    A octu poszły hektolitry :/ Może właśnie za dużo...?
    A może powinnam wykąpać to w samym occie, a nie w wodzie z octem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Elu, dziękuję! Oj, tym moim wełenkom jeszcze trochę brakuje, żeby mogły iść "do ludzi" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Babie lato" śliczne. Ale i Twoim wełenkom niczego nie braknie.

    OdpowiedzUsuń