Nie chodziłam na "starocie", choć miałam dość blisko. Nie było miejsca na gromadzenie rzeczy ładnych, ale nie niezbędnych. I w ogóle jakoś tak się nie składało.
W końcu jednak, pewnej letniej niedzieli wybraliśmy się na targ z Panem Mężem. No i przepadło - od tamtej pory jak tylko mogę, to w niedzielę lecę na targowisko.
Pierwszym naszym zakupem były trzy krzesełka. Popisałam się nieziemską inteligencją - gdy pan podał cenę zapytałam: "za jedno?" Na szczęście pan nie był sępem i do tego okazał się prawdomówny - "nieeee, za trzyyyy".
Poduchy uszyję odpowiednie, te leżą na krzesełku tylko dla szpanu - że takie poczyniłam ;)
Z krzesłami wracaliśmy do domu pieszo. Po drodze zaczęło lać, skryliśmy się więc pod daszkiem Szkoły Wyższej Czagośtam, rozstawiliśmy siedziska, Łukasz wyjął gazetkę, jak szydełko i po ulewie ruszyliśmy dalej :)
Innym razem (a może tym samym? już nie pamiętam) przyniosłam takie serducho.
Mam lekkiego fioła na punkcie wszelkich serduszek...
Jak widać przeznaczone jest do wiszenia, mi służy jako micha. I tak się zastanawiam - zamalować ten brzeg, czy zostawić jak jest?
zdecydować się nie mogę...
Agatko, krzesło na tle tej ceglanej ściany wyglada naprawdę niesamowicie. Serduszko super, ale ja bym chyba malowała...
OdpowiedzUsuńAgatko, a zdradzisz, gdzie ten targ dokładnie jest? Może też się skuszę, bo ładne rzeczy tam wyszperałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A gdzie jest to targowisko?
OdpowiedzUsuńBoskie krzesło !
OdpowiedzUsuńBladego pojęcia nie mam, czy w mojej okolicy są jakieś takie targowiska. Ba.... nawet jak w ramach dni miasta był pchli targ, to było to ehhh :-( A z tego, co widzę na blogach, ludzie rożne cudowności wynajdują.
Krzesla z dusza :)
OdpowiedzUsuńA poduchy - cuda Panie :)))A wydziergana jak ze snu.
A serduszka bym nie malowala,po co mu karme zmieniac.Tak sie urodzilo,niech tak zostanie :)))
Buziaki,francuska taka bardziej,fanaberia ;)
Kachazet - ta ceglana ściana jest bardzo klimatyczna ;) dzięki za "głos"
OdpowiedzUsuńYarnAndArt, Bromba - na Starej Rzeźni! ul. chyba Północna, koło lodowiska Bogdanka. Tragedia z parkowaniem ;)
JotHa - oj, w wiele rzeczy można się tam zaopatrzyć, często za małą kasę, bo sprzedający chcą się pozbyć. A czasem za średnią, bo przywożą rzeczy z Niemiec czy Holandii i zarabiają na tym ;)
posiadam wielką słabość do starych mebli i tylko ostatkami silnej woli bronię się od wyjazdu na takie imprezy ale po przeczytaniu Twojej relacji resztki samozaparcia prysły i też pojadę:)
OdpowiedzUsuńdobrze że, u nas tylko raz w miesiącu jest taka impreza :D
a serducha może nie maluj, niech będzie oryginał tak też wygląda świetnie :))
Nagromadzenie samogloski "a" w moim poprzednim wpisie, nalezy wiazac z zagubieniem w drodze umiejetnosci pisania :)
OdpowiedzUsuńFanaberia
E-wełenko - czego czy nie widzą... wiadomo, ale jak już zobaczą to silna wola idzie na spacer ;) moja już poszła, daleko, na szczęście z wszystkich "starociowych" zakupów jestem zadowolona, tym bardziej, że pewne rzeczy i tak nam są potrzebne :) Z serduchem - tyż prowda
OdpowiedzUsuńFanaberio - to takie pisanie na wdechu :D co mnie cieszy i za co dziękuję :) ładnie napisałaś o miseczce, przekonująco!
Miłego urlopowania! wielu inspiracji stylowych życzę :)
E-wełenko - Oczy miało być oczywiście :P
OdpowiedzUsuń:)))) Właśnie sobie wyobraziłam, jak wyglądaliście na tych krzesełkach w czasie ulewy :). Widok musiał być niezapomniany ;).
OdpowiedzUsuńKrzesełka świetne! Szkoda, że nie mam ogródka, ani nawet większego balkonu :(.
A to serducho to nie jest foremka do pieczenia? Może tak, wtedy miałabyś ciasta w kształcie serca! *^v^*
OdpowiedzUsuńFrasiu - szczerze mówiąc trochę żałuję, że nie mamy zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJoanno - ta dziurka podpowiada mi, że naczynie jednak bardziej ozdobne jest, wolę nie sprawdzać. Ale przy innej wizycie widziałam takie większe serducha, i to na pewno były formy! nie kupiłam wtedy - byłam z Mniejszą Dzieciną i już trochę zakupów miałam, bałam się, że całej nie doniosę...
Jednak serduszkowe foremko - miseczki (małe) mam i piekę w nich mazurki, tarty albo pierniki :)
No dobra :))))) Ja wiem, gdzie starocie i domyślam się, o którą Wyższą Szkołę czegoś tam mogło chodzić i wiem, jak wygląda budynek, więc jak sobie w to moje "wiedzenie" wstawiłam Ciebie i małżonka, i szydełko, i gazetkę, to przepraszam bardzo, ale ile razy będę tamtędy przejeżdżać, to będę miała upojne, chichoczące wizje.
OdpowiedzUsuńkrzesło jak krzesło ;) ale ta poducha z uszytym ptakiem to jest przebój!!! dlaczego ja tak nie potrafie :(
OdpowiedzUsuńkrzesła cudne. Brzegu nie maluj - ładny ten kontrast jest :)
OdpowiedzUsuńKrzesło ładnie się prezentuje na tle muru i zieloności.
OdpowiedzUsuńSerducho jest urocze i zostawiłabym z takim brzegiem:)
Dobrze że napisałaś że to część 1 bo bardzo mnie zaintrygowałaś tymi skarbami... czekam na dalsze odkrycia ;)
OdpowiedzUsuńpo pierwsze nie maluj! :D
OdpowiedzUsuńpo drugie - miałam wizję jak Wy pod tym daszkiem, z gazetą, z szydełkiem - uśmiech mam od ucha do ucha!
Cuda! I jakie piękne poduchy się robią! Nic nie dotykaj w serduszku, niech będzie, jak jest.
OdpowiedzUsuńFajne dupsy. Jakbym mogła, to co dwa tygodnie byłabym w Gliwicach na targu staroci. No i gdybym wygrała milion w totka, to pewnie wzięłabym połowę tego, co tam jest:)
OdpowiedzUsuńIntensywnie Kreatywna - a nich Ci na zdrowie ten rechot-chichot wyjdzie ;) Się okazuje, że nawet idąc na zakupy warto mieć ze sobą robótkę, bo nie wiadomo co człowieka spotka...
OdpowiedzUsuńAnna - ja też nie wiedziałam, że potrafię, aż nie zaczęłam :) Poduchę z ptakiem widziałam na jakiejś wystawie - przyznaję, że pomysł nie mój. A zrobiona ze starych sztruksów i łatek-szmatek :)
ann007, Maris - dziękuję za Wasze opinie
Alejandra - no bo trochę tego przez ostatnie tygodnie przywlokłam... :P
Karolina - :D
Lete - dziękuję! o narzucie powinnam pomyśleć, ale nie wiem, czy mi się chce, poduchy są szybsze :P
Agata - ten milion to na kupno magazynu z pracownią by się przydał ;)
Pewnie pójdę za radą większości i serducho zostawię jak jest, przekonujące argumenty dałyście. No i oczywiście moje lenistwo pasuje do tej opcji ;)
Agatko - piękne rzeczy znalazłaś! Serducho jako misa to fajny pomysł!
OdpowiedzUsuń