wtorek, 21 października 2014

Znów na szaro



Trzecie wcielenie Limy Bergere de France.
Najpierw był ten sweter. Trochę ponosiłam, ale coś przestało mi w nim leżeć (o dziwo, Córka Większa ma taki sam, ale granatowy i bardzo go lubi).
Potem zrobiłam sukienkę (dokupując kilka motków), ale ona nie leżała mi wcale; poleżała więc trochę na półce i "się przerobiła" na kolejny sweter. Jak najbardziej noszalny :)))


Zwykły, prosty, luźny. Długi, z tyłem wydłużonym za pomocą rzędów skróconych:


Długie rękawy i dekolt, który leży bądź spada ;)


o rany, jakie ja mam piegowate plecy!!!
 Nie wiem, ile motków tej Limy zużyłam w końcu. Robiłam na drutach 5mm (ściągacze na 4mm lub 3,3mm).
Stał się kolejnym ulubionym spośród wielu ulubionych ;) 


kolorowej jesieni!

35 komentarzy:

  1. Bardzo ładny sweter. Akurat na zbliżające się chłodne dni.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zgrabny. Ładnie się układa ściągacz pod szyją.

    OdpowiedzUsuń
  3. I to właśnie lubię w dziubaniu, tę możliwość reinkarnacji :-) Włóczka w tej odsłonie bardzo mi się podoba, zresztą i w poprzednim wcieleniu była ok. Sweter idealnie leży na Tobie :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo często z tej możliwości korzystam, ale z reguły rzadko unicestwiam coś od razu, musi swoje odleżeć :)
      dziękuję za miłe słowa!
      pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Nie na darmo mówi się, ze do trzech razy sztuka ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałam komentarz i widzę, że go nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze raz więc :)
    Zastanawiam się, jak to jest z tym pruciem, czy Ty tak spokojnie do tego podchodzisz? Ja mam właśnie swetrową szarość do sprucia, szarości uwielbiam i takie luzaki też :):):) Świetny jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak się wkurzam, to w niczym nie pomaga ;)
      z reguły nie pruję od razu po zrobieniu, nawet jak "nie leży"; po jakimś czasie już "zapominam" o "trudach" dziergania, i prucie idzie psychicznie łatwiej :) tu w ogóle szło łatwo, bo pomysł z detalami miałam w głowie (a i tak zaczynałam trzy razy...) i kieckę prułam równocześnie robiąc sweter - nie bawiłam się w prostowanie wełny. Więc mam luuuuz!
      Dziękuję i życzę Ci powodzenia z Twoim szarakiem :)

      Usuń
  7. O takie właśnie lubię! Szeroki, mięciutki i... szary!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny jest! Intryguje mnie zwłaszcza dekolt - jak go robiłas?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Sprawa jest bardzo prosta: nabrałam 156 oczek i robiłam ściągaczem 2p/2l, cały czas, bez dodawania oczek. Jak już uznałam, że ściągacza pod szyją wystarczy, podzieliłam robotę na tył/przód/rękawy i kawałek dziergałam raglanem, aż uznałam, że mam wystarczającą ilość oczek na kadłubek.
      Jeśli za mocno opada i ciągle zjeżdża (co mój na początku czynił) można obszydełkować lekko ciasno (głupie wyrażenie, ale wiadomo o co chodzi ;) ) górny brzeg, to pomogło.
      pozdrawiam!

      Usuń
  9. I ta wersja podoba mi się najbardziej :-) Wspaniały sweter.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Faaaajny!... Takiego szaraka to nawet ja bym nosiła. *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest miękki i ciepły i bardzo w nim miło! dziękuję!

      Usuń
  11. powiem krótko: f a j o w y !!!
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny sweter ! Oby tym razem posłużył długo , aż Ci się znudzi , a potem możesz znów wyczarować z tej włóczki coś pięknego ! Pozdrawiam , Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hi hi, na razie bardzo go lubię i nie mam do niego żadnych uwag, ale za kilka lat... ;)
      dzięki! pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Sweter jak najbardziej :D
    a na dodatek jak zawsze sama radość bije z tych zdjęć nic tylko chłonąć ten optymizm :)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      to był bardzo ładny, jesienny dzień i bardzo ładne miejsce :)))
      ściskam również!

      Usuń
  14. Czyli do trzech razy sztuka? Bardzo podoba mi się to wcielenie włóczki:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. znów bardzo fajnie :) nawet bardzo fajnie!!!
    podziwiam, że przerabiasz, ja bym pewnie trzymała w szafie po wieczne czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      nieee, trzymanie czegoś, czego nie noszę nie ma sensu i już ;)
      prucie, owszem, boli, ale jest to ból chwilowy, a potem radocha z dziergania i noszenia!
      pozdrawiam :)

      Usuń
  16. No właśnie też ostatnio przerabiałam kilka razy tę samą włóczkę, tylko że u mnie to była raczej walka z niemocą twórczą :)). Ale ostatecznie też polubiłam tę końcową wersję.
    Sweterek świetny, taki uniwersalny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję!
      takie zmagania "co ja właściwie chcę z tego zrobić" też znam ;) trudne to bywa, ale wolę przeczekać :)
      pozdrawiam!

      Usuń
  17. Ulubione sweterki to coś co lubię najbardziej.
    Twój wspaniały.
    Co będziesz dziergała jak się w końcu zobaczymy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękować ;)
      mam nadzieję, że już nie to, co obecnie, tylko coś nowego ;)
      :*

      Usuń