Joanna mi dogadała ;) (a ann jej wtórowała ;) ) więc się rehabilituję i przepis podaję. Kucharka ze mnie średnia, na szczęście nikogo (jeszcze) nie strułam, ale kurczaka w miodku nawet dzieci chwalą :)
Kurczak w miodku:
filety z kurczaka natrzeć przyprawami (pieprz, papryka ostra lub chili, sól), schłodzić, lekko opruszyć mąką.
Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć czosnek, odrzucić go, a włożyć kurę, zrumienić z obu stron.
Zmniejszyć ogień, wlać mleko wymieszane z miodem i dusić całość ok. 20-25 minut.
Tak mam w oryginalnym przepisie. Na 4 filety zalecają 4 ząbki czosnku, szklankę mleka i 4 łyżki miodu.
Jednak robię nieco inaczej: z reguły filety kroję na kawałki, podsmażam wysmarowane przyprawami, a w garnuszku mieszam sos: łyżka masła, łyżka mąki, mleko na oko, wduszam czosnek, dorzucam miód, jak sos zaczyna gęstnieć leję go na patelnię i duszę.
Powinno być słodko - ostre, świetne do ryżu i marchewkowych surówek :)
Kto zrobi, temu smacznego :)
Żeby nie było bezzdjęciowo: taki widok za oknem mam, kiedy siedzę w fotelu i drutuję
Tzn. miałam jeszcze kilka dni temu, teraz już jest bardziej tak:
Aaaa, i coś robótkowego na koniec :) Skończyłam wczoraj jedno swetrzysko dla siebie, dziś zakupiłam guziczki (drewniane, ponoć ręczna robota).
Guziczki przyszyję i w swetrzysku powinnam pokazać się w ciągu łikendu :P
pozdrawiam!
Bardzo dziękuję! Zastosuję na przeziębionym małżonku. *^v^*
OdpowiedzUsuńU mnie od dwóch dni straszny wiatr i wszystkie liście już mi z drzew pozwiewało, buuu....
Tak, piękna jesień :)
OdpowiedzUsuńA kurczak zapowiada się mniamuśnie - uwielbiam miód z chili :)
Agatko! Sypnęłaś nam cudnie jesiennym listowiem i zapaszkiem z przepisem ... Niam, niam...
OdpowiedzUsuńA czosnku proszę nie miażdżyć tylko drobniutko siekać i dodawać w zasadzie już po wyłączeniu palnika.
Joanno - pozdrawiam smarkatego męża :) Myślę, że jak Ty przyrządzisz tego kuraka to bedzie mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńkai - diabeł z "Przyjaciela wesołego diabła" mówił "mniamuśne", kojarzysz bajeczkę?
Też lubię tak słodko - ostro (kawa z midem i przyprawami szczypiącymi w jęzor, mniam)
tkaitka - no widzisz, mnie do garów ciągnie jak w nich wełna siedzi, choć efekty podobne jak z jedzeniem ;) A z czosnkiem idę na łatwiznę po prostu z pełną świadomością i dodaję go w różnych momentach, zależy jak mi się przypomni... :P