Żeby nie było, że taka mądra jestem i sama na to wpadłam: sposób pochodzi z tej książki (fot. niżej). Moja ulubiona druciarska książeczka, pełna mądrości, kupiona wieki temu, absolutnie "niepożyczalna", gdyż ciągle do niej zaglądam :)
A teraz cięcie. Próbki nie blokowałam, mam nadzieję, że widać, co trzeba.
Na początku rzędu ucinamy nitkę:
Naciągmy tę nitkę, marszcząc równomiernie dzianinę aż do drugiego końca rzędu:
Wtedy widać, która nitka została ucięta - jest "sztywna", naciągnięta. Ucinamy ją na drugim końcu rzędu. Ja to robię na lewej stronie - wg mnie nitka jest bardziej widoczna.
Uciętą nitkę wyjmujemy (trzeba pociągnąć za ten "ogonek" powstały przy marszczeniu) - i mamy dwa kawałki dzianiny z otwartmi oczkami :)
Wiele razy modyfikowałam swetry w ten sposób - skracałam, przedłużałam, bez konieczności prucia całości. Można tę metodę stosować nie tylko do gładkich splotów - we wzorach też się sprawdza. Jest szybka i łatwa ;)