Skoro zrobiłam, i nawet zajawkę objawiłam, to pokażę całość.
Od początku: najpierw było ufarbowane i uprzędzione przez mnie bfl. Leżało długo, i czekało na pomysł. Pomysł podsunęła Gosia - o, tutaj się zainspirowałam.
Tylko, że Gosi wyszło, a mnie nie - tutaj Agata zaczyna marudzić ;)
Po pierwsze - chyba jednak lepszy byłby raglan, a ja zrobiłam tą metodą na "c" - łączną, styczną, czy jak tam zwał.
W sumie to wyszło mi całkiem fajnie (moim zdaniem), ale do krótkiego rękawka średnio mi pasuje.
Po drugie - ograniczona ilością własnej przędzy wydziergałam ile się dało i choć miało być krótkie, to jest ZA krótkie. MOŻE dałoby coś zblokowanie tej wełny, a tego nie robiłam, gdyż jednak skłaniam się w kierunku sprucia i usztrykowania czegoś innego. No nie czuję się w takim kusym wdzianku, cały czas mam wrażenie, że mi podjeżdża pod szyję ;)
I na tym koniec marudzenia, bo kolory, miękkość, ciepełko i fakt, że to powstało z własnej wełny są bardzo przyjemne :)