Stęsknił się ktoś?
śmiem wątpić :P
Wracając do tematu:
dawno dawno temu spodobał mi się jeden sweter zimowy z Sandry. Zakupiłam nań Szrenicę, albo Śnieżkę - nie pamiętam. Jednak nie zaczęłam go robić, gdyż wpadł mi w oko inny sweter zimowy, kupioną wełnę wykorzystałam, ale wyszedł jakiś koszmarek i długiego życia nie miał. Potem wełna dorobiła się nowego wcielenia, o - takiego:
to ja.... |
Przez kilka zim mi służył, ale w końcu i ten przestał istnieć, jakoś ponad rok temu, pod koniec zeszłego lata.
Nie miałam pomysłu na tę wysłużoną już wełnę, coś zaczęłam dłubać, ale nie przypadło mi do gustu (znów prucie). W końcu przypomniało mi się, że jest internet, może trochę poszperać...? Ostani raz dziergadeł w sieci szukałam pewnie z dziesięć lat temu - na nic sensownego nie trafiłam, może źle szukałam, ale na pewno stron dla drutujących nie było tyle co teraz.
I w ten sposób, w końcówce poprzedniego lata, odkryłam blogi druciarskie.
Inspiracji i pomysłów spadło na mnie nagle tyle, że skutecznie mnie pogrzebały, nie wiedziałm jak tę ilość przetrawić, nie chciałam na gwałt kupować nowych włóczek, tylko wykorzystać starą i powstało to swetrzydło.
Ściągacz z warkoczykami, rękawy dokładnie takie, jak lubię, duuuuży golf.
Choć nie ma już pierwotnej puszystości jest ciepły i lubię go.
Właśnie w nim siedzę i klepię w nową klawiaturę, którą przyniósł Gwiazdor :)
Pozdrawiam międzyświątecznie!