Pierwsze to dość żartobliwe jak widać, choć w sumie...? niektóre wełny tak pięknie wyglądają zwinięte w pasma, że można by je tak nosić ;)
Ta ze zdjęcia to przeze mnie przędziona i farbowana, została wcielona w sweter, jako szal:
Pisałam o tym tutaj - klik.
Nosiłam sweter, szalem się owijałam, ale... znudziło mi się ;)
Szal został spruty i pierwszego stycznia zaczęłam dziergać inne wykończenie góry. Idealny początek roku, zachwycona byłam tym, co powstawało :)
w kwestii kolorów odsyłam do pierwszego zdjęcia :) |
I otrzymałam kolejny ulubiony, z którego nie chce się wychodzić, głównie przez ten golfo-komin!
Cudowny twór ;) jest wielki, rewelacyjnie opatula szyję wcale nie podduszając, a w razie czego mogę naciągnąć na głowę jak kaptur. No i te kolory! trzy nitki, zmieniane co okrążenie (splot znaleziony w starej książce o dzierganiu) bardzo dają po oczach :)
zdjęcia robione przy odczuwalnej minus ochnaście i silnym wietrze, brrr - wybrała się Agata zimą nad morze i wcale nie żałuje, bo było prześlicznie! może w marcu pokażę Wam kilka fotek z tego wypadu :)
do zobaczenia!