Kiedyś obiecałam jeden wpis w miesiącu i staram się dotrzymać słowa ;)
Robi się dużo, i na maszynie i na drutach. Robi się i nosi się - z przyjemnością i satysfakcją.
Mam tak, że każdego dnia zakładam coś własnej roboty - sweterek, bluzkę, szalik czy chustę, ostatecznie bransoletkę ;) Oznajmiam, że na żadne leczenie się nie wybieram - lubię to swoje użytkowe rękodzieło.
Nie dziwcie się, proszę, jeśli kolejne ciuchy, które wyszły spod mych rąk i tu prezentuję, określam jako "ulubione". Faktycznie, mam sporo takich ulubionych i czasem staję przed szafą i nie mogę się zdecydować, który z nich wybrać.... (w dalszym ciągu twierdzę, że nie idę leczyć się z tego i kropka).
Akurat ta bluzeczka do najulubieńszych nie należy, ale jest noszalna. To mix pracy z maszyną i drutowania. Wszystko, co gładkie prawe powstało na Adzie, a ażurek został na końcu dorobiony na drutach. Coś kojarzę, że było trochę liczenia i kombinacji, żeby to wszystko razem zgrało, ale pamięć do rzeczy mało przyjemnych mam krótką ;)
Dół i mankiety mają plisę podwiniętą (ręcznie, nie maszyną).
Powiem Wam jeszcze (i pewnie wiele z Was tym zszokuję), że (z reguły) nie blokuję sweterków/bluzek po zrobieniu. Od razu muszę je przetestować po prostu. Ponosić i sprawdzić, czy wszystko mi pasuje. Prezentowanej bluzce zdjęcia były robione jeszcze przed pierwszym praniem.
Bluzeczkę zrobiłam z bawełny Miss (Alize), z 5 lub 6 motków.
Przy okazji: koralikowy twór (naoglądałam się cudów u Mistrzyni): do owinięcia dwa razy jako bransoletka, albo raz, jako naszyjnik. Naszyjnik to opcja, którą być może wykorzystam; kiedyś lubiłam obwiesić się jak choinka, ale mi przeszło :)
do zobaczenia w lipcu!
Bardzo ładna ta bluzeczka. Taka lekko-zwiewna, cacuszko na lato :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna bluzeczka. Też ubrań raczej nie blokuję. Ogólnie, to nie lubię czegoś, co wymaga wielu starań (poza rutynowym praniem, prasowaniem, czy tylko składaniem) by dobrze wyglądało. Ubrania muszą być ładne, ale przede wszystkim praktyczne. Wówczas robią się ulubione. ;-)
OdpowiedzUsuńA czemu tylko jeden wpis w miesiącu ? :(
Zwykłe życie, w którym coś ostatnio brakuje mi czasu na robienie zdjęć i swobodne siedzenie przed kompem - po prostu :(
UsuńDokładnie masz rację - przy ulubionych nie może być dużo pracy ;) ja w ogóle jestem leniwa i lubię robić to, co sprawia mi przyjemność, a ślęczenie nad matą/kocem i układanie z centymetrem w dłoni sweterków przyjemnością nie jest ;) Wyprać w pralce, rozwiesić, jak trzeba, to potraktować parą z żelazka i nosić :)
Fajna bluzeczka. Podziwiam Cię za opanowanie maszyny dziewiarskiej.
OdpowiedzUsuńJa też jestem za wygodą w czasie powstawania projektu i potem w noszeniu.
Trzymam kciuki za jeden post w miesiącu :)
Ula - dziękuję :) kciuki się przydadzą, cały czas mam nadzieję, że uda mi się poblogować częściej, bo mi tego brakuje!
UsuńDziękuję za miłe słowa!
Od ponad roku podczytuję Twojego bloga, w końcu postanowiłam się ośmielić i napisać. Bardzo podobają mi się Twoje udziergi, podziwiam i zazdraszczam takich umiejętności, a połączenie dziergania na maszynie i ręcznego - wzbudza u mnie nabożną cześć... Sweterek jest uroczy, te ażurki dodają mu lekkości. Szkoda, że rzadko pisujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - silvarerum :-)
PS. Bransoletka z koralików też bardzo ładna.
PS2. Do zobaczenia w lipcu. Być może w realu... ;-)
Z reguły nie gryzę, można pisać ;)
UsuńW realu? a to mnie zaintrygowałaś!
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! dzierganie uwielbiam, maszynowe też (jak się okazuje) - sama przyjemność :)
pozdrawiam gorąco!
Nigdy nic nie wiadomo ;-).
OdpowiedzUsuńPrzy okazji przeglądania Twojego bloga córce rzuciła się w oczy jakby znajoma twarz. Okazało się, że Emilka z Twojego bloga i harcerka z drużyny, w której córka jest przyboczną to ta sama osoba. A na odwiedzinach trudno się nie spotkać...
Pozdrawiam serdecznie - silvarerum
no proszę, jak miło! pewnie się spotkamy :)))
Usuńzdecydowanaie mi za rzadko! i czekam na ten turkus teraz :o))
OdpowiedzUsuńKasia, mi też...
Usuńno właśnie, zdjęcia trzeba zrobić...