I wcale nie jestem zadowolona!
Już wiem, że będzie prute. Ale od początku: jakiś czas temu przypadkowo wpadła mi w ręce "Susanna" z 2007 roku i była tam śliczna bluzeczka w kolorze za którym nie przepadam. Chciałam taką czarną i zupełnie nie wiem dlaczego uparłam się na Sonatę. A Sonata okazała się być stanowczo za cienką na taką bluzeczkę, jednak mój ośli upór doprowadził robotę do końca.
Nie jest taka, jak być powinna i już. Koniec marudzenia.
Dziś wpadłam na pomysł jak wykorzystać czarną Sonatę, a bluzeczkę z "Susanny" już robię drugą (jednak nie czarną) z innej, grubszej bawełny :)
Wydaje się być w porządku, taka nie za gruba, nie za cienka, ale rozumiem, że jeśli Ci nie leży, to powinna iść do sprucia. Żadnych sentymentów w stosunku do niekochanych swetrów! *^v^*
OdpowiedzUsuńFajna bluzeczka, szkoda pruć.
OdpowiedzUsuńczarny kolor ma to do siebie że mało atrakcyjnie wychodzi, bluzka jak bluzka najważniejsze żeby nosiciel się w niej dobrze czuł, jak nie to do prucia, ja też tak czasami mam uprę się żeby robić z tej a nie innej włóczki i potem kiepsko to wygląda :)
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem co z nią nie tak, ale skoro ma leżeć w szafie ku radości moli, to faktyczne spruj ją. Chociaż szkoda roboty :-)
OdpowiedzUsuńBluzka, jest kapitalna ! (nie czepiaj się :P)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, jak to jest, gdy ma się świadomośc, że coś w ciuchu nie pasuje i wogóle ;D najgorsze tortury
No jak już wiesz, że będzie prucie, to ja się nie będę wypowiadać, że bluzka jest w całkowitym porządku :)
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba:) Ale jak się w niej źle czujesz, to pruj.
OdpowiedzUsuńkurka ja te nic w niej nie takiego nie widze ale rozumiem ze jak cos nie lezy jak powinno to pruciu sie podlega i juz (tez jestem uparta dusza):)
OdpowiedzUsuń