sobota, 27 czerwca 2015

Wpis czerwcowy


Kiedyś obiecałam jeden wpis w miesiącu i staram się dotrzymać słowa ;)
Robi się dużo, i na maszynie i na drutach. Robi się i nosi się - z przyjemnością i satysfakcją.
Mam tak, że każdego dnia zakładam coś własnej roboty - sweterek, bluzkę, szalik czy chustę, ostatecznie bransoletkę ;) Oznajmiam, że na żadne leczenie się nie wybieram - lubię to swoje użytkowe rękodzieło.
Nie dziwcie się, proszę, jeśli kolejne ciuchy, które wyszły spod mych rąk i tu prezentuję, określam jako "ulubione". Faktycznie, mam sporo takich ulubionych i czasem staję przed szafą i nie mogę się zdecydować, który z nich wybrać.... (w dalszym ciągu twierdzę, że nie idę leczyć się z tego i kropka).


Akurat ta bluzeczka do najulubieńszych nie należy, ale jest noszalna. To mix pracy z maszyną i drutowania. Wszystko, co gładkie prawe powstało na Adzie, a ażurek został na końcu dorobiony na drutach. Coś kojarzę, że było trochę liczenia i kombinacji, żeby to wszystko razem zgrało, ale pamięć do rzeczy mało przyjemnych mam krótką ;)
Dół i mankiety mają plisę podwiniętą (ręcznie, nie maszyną).


Powiem Wam jeszcze (i pewnie wiele z Was tym zszokuję), że (z reguły) nie blokuję sweterków/bluzek po zrobieniu. Od razu muszę je przetestować po prostu. Ponosić i sprawdzić, czy wszystko mi pasuje. Prezentowanej bluzce zdjęcia były robione jeszcze przed pierwszym praniem.



Bluzeczkę zrobiłam z bawełny Miss (Alize), z 5 lub 6 motków.

Przy okazji: koralikowy twór (naoglądałam się cudów u Mistrzyni): do owinięcia dwa razy jako bransoletka, albo raz, jako naszyjnik. Naszyjnik to opcja, którą być może wykorzystam; kiedyś lubiłam obwiesić się jak choinka, ale mi przeszło :)


do zobaczenia w lipcu!