środa, 16 maja 2012

Białe EmiLusie


Na Okazję trzeba było wydziergać z białego, choć białe to ja lubię meble, a ciuchy nie. Ale to w końcu nie dla mnie ;)


Zależało mi, żeby okrycie było bieluśkie, więc kupiłam... bieluśki akryl, ale połączyłam go z "kudłatą" wełenką mającą w składzie 80% angory (nazwy nie pamiętam, a metkę już wyrzuciłam). I ta druga nitka to już taka mleczna biel, ale to nic - miało grzać.


Pelerynka okazuje się być przydatna, gdyż ziąb straszliwy. Robiłam wg wzoru znalezionego u  Zamotanej Lacrimy.



Akrylu zabrakło, więc dokupiłam. Potem oczywiście sporo zostało i stwierdziłam, że Luście też coś wydziergam.


Wyrabianie resztek polegało na tym, że akrylu znów mi zabrakło i znów kupowałam... Różowa to adriafilowa azzurra (70% wełny).


Łucja obfocona w trakcie prac ogrodniczo-błotnych - podczas świętowania nie było kiedy latać z aparatem ;)

czwartek, 10 maja 2012

Zakupy cz. 3

Koniec przerwy!
mam nadzieję ;)


Wózeczek - barek przytargany ze staroci jeszcze w zeszłym sezonie.
Przytarganie wyglądało tak


albo tak




Wózeczek wpadł nam w oko dokładnie tydzień lub dwa po zakupieniu krzeseł, pasują do siebie idealnie :)


A krzesła doczekały się w końcu poduch, właściwie, to my się doczekaliśmy, bo tak siadać na tych prętach to żadna przyjemność ;)


Poduchy uszyłam z ikeowego materiału, w środku jest 3 lub 4 cm gąbka (pianka?), taka specjalna do mebli właśnie. Prać jej nie można, więc pokrowce są zdejmowane. Oczywiście każdy wyszedł mi trochę inny ;)
Materiał kupiłam kilka miesięcy temu i zużyłam dokładnie wszystko, ani centymetr nie został i jest to duży fuks, że mi nie zabrakło, bo już tej tkaniny nie ma!



Kupiliśmy też mieszkanie. Już prawie 3 miesiące temu wszystkie cyrografy i formalności zostały podpisane, mieszkamy "na nowym" od zeszłego lata, choć wprowadzaliśmy się jeszcze nie na swoje. Proces  kupowania trwał ROK. Masakra. Że nie osiwiałam, to chyba tylko kwestia genów ;) Pewnie będę miała okazję to nadrobić przez najbliższe 30 lat ;)




Barek służy jako "roślinnik" - trudno to nazwać kwietnikiem ;) Sieję, przesadzam, usiłuję nie mordować roślin, choć ogrodniczka ze mnie jeszcze gorsza niż krawcowa :)


Pozdrawiam wszystkich majowo!