piątek, 27 stycznia 2012

Swetroponczo

Tera znowu ja ;)


Udzierg powstał z 6 motków limy i bfl przędzionego przez Laurę (o, tutaj się chwalę zakupem). Trochę ta wełna przeleżała...


 Aż w Trzech Króli, podczas kazania (jakiś list był czytany), dziecko przysypiało, a moje myśli uciekły z kościoła i ze mszy wyszłam z gotowym, dopracowanym pomysłem na ponczo. Ze szczegółami. Hm, znów "objawienie"? ;)




Dlaczego "swetroponczo"? ano dlatego, że zamierzałam złączyć tył z przodem, wzdłuż raglanu, żeby powstały szerokie rękawy. Jednak nie wiem, czy tak zrobię - teraz ponczo można również nosić "dziobem" do przodu, a jak złączę, to zamknę sobie tę możliwość. Zadecyduję wiosną, jak je trochę ponoszę.



jest faaaajne :) ciepłe i miękkie :) i oczywiście połączenie laurowej wełny z popielatą limą baaardzo przypadło mi do gustu :)


Całość jest gładka, tylko dół francuzem z zębami i góra francuzem bez zębów. Proste? proste ;)

piątek, 20 stycznia 2012

Emilka Szpilka


Emilka Szpilką jest od urodzenia - długa i cienka ;)


Rozpisywać się za wiele nie będę - sweterek z alize lanagold fine, 1,5 motka, druty 3,5 (tak mi się wydaje...). Zdjęcia jeszcze przed praniem.


Robiony w całości,  od góry - od golfa, który można nosić na dwa sposoby.


Przyznam nieskromnie, że bardzo zadowolona jestem z tego golfa, ogólnie uważam, że ładnie mi wyszedł no i pomysł* miałam fajny, nie? ;) Dla siebie też coś takiego mam zamiar zrobić.



*pomysł odkrywczy nie jest, ale dziergając sweterek nie korzystałam z żadnego opisu ani wzoru, pewnie jest to wypadkowa miliona oglądanych zdjęć ;)

pozdrawiam!

wtorek, 17 stycznia 2012

Łusia i jej sukienusia


 Dostałam kiedyś od jednej Pani trochę włóczek. Zapasy chyba starsze ode mnie, wiecie jakie koszmarne akryle? brrr... Trzeszczą już w palcach, a do tego gryzą nieziemsko. Przerobienie tego na drutach raczej nie jest możliwe, może te kłębki posłużą jako wypełniacz, ale jeszcze nie wiem czego ;)


 Jednak były w tym darze 3 moteczki produkcji jugosłowiańskiej, akryl z wełną (przewaga tego pierwszego oczywiście), w kolorze całkiem-całkiem, ale dość "oczojebnym". Też skrzypiące, ale to w końcu darowany koń, więc się nie czepiam; dobrze, że są dzieci w domu, można im coś z tego zrobić ;) Jak się zniszczy - nie będzie żalu, ale prędzej Młodsza wyrośnie.


I Łucja dorobiła się sukienki :) Dziergałam wg przepisu Eguni .
Są modyfikacje, bo nie trzymałam się go ściśle - inna włóczka, druty 3mm (a nie 3,5 jak w oryginale), po jakimś czasie przestałam liczyć rzędy i robiłam na oko. U mnie jest więcej dziurek na sznureczek, dodawanie oczek w dole sukienki też wypadło inaczej.


Eguni bardzo dziękuję za udostępnienie opisu :)


Aha, jasne wykończenia są z sonaty, a dół już się nie podwija jak na zdjęciach - poprawiłam :)

Myślałam, że kiecka nie zrobi na Łucji większego wrażenia, tymczasem panie przedszkolanki doniosły mi, że Młodsza bardzo dumnie ją obnosiła i chodziła jak królewna ;) Cóż za radocha dla mamuśki :D

wtorek, 10 stycznia 2012

Prościej się nie dało


Czerwona wełna własnej produkcji jeszcze raz, w formie chusty o której wspominałam.  Falbanka na dole to kid mohair , całość robiona na drutach 3,5 albo 4mm (jak zwykle nie wiem :/  )


Prosta chusteczka a powstawała długo i nie od razu, najpierw były dwie inne. Pierwsza, o nietypowym kształcie, okazała się brzydką szmatką. Na wykończenie drugiej, robionej jak semele, zabrakło mi wełny.


Wkurzyłam się więc i zrobiłam najprostszą prościznę. Co prawda na samym początku ma feler - nie przekręcałam środkowego oczka i jest ono nieco rozlazłe, można powiedzieć, że ażurowe i że tak miało być ;)

 
I mamy zadowoloną Agatę :)  żeby nie było, że marudzę, bo nie marudzę - chusteczka jest fajna, zwiewna, owijalna i układalna no i (w dużym stopniu) z własnoręcznie uprzędzionej wełny :)

środa, 4 stycznia 2012

Powtórka


Inny sweter z elementem. Już po tamtym wiedziałam, że zrobię takich więcej; na razie jeden się udało, ale plany są na następne ;) Tym razem góra ma inny fason, jest bardziej zabudowana.


Czerwona to wełna mojej produkcji.  Leżała długo, w końcu się doczekała wrzucenia na druty. Przerabianie własnoręcznie uprzędzionej wełny to dla mnie ekstatyczne doświadczenie ;)


Czarne to bawełna (virginia). Jednak zimą jest mi zwyczajnie czasem za gorąco w wełnie, zwłaszcza w pomieszczeniach, ale nie lubię, jak mi przewiewa dekolt, stąd to połączenie wełnianej góry z bawełnianym dołem. Sprawdza się świetnie :)


Motyw ażurowy przyczepił się do mnie strasznie (ale nie narzekam, bardzo go lubię); kiepsko go widać na tych fotkach, był już tu i tu i jeszcze gdzieś chyba...


Czerwona wełna jeszcze się pojawi w formie chusty :)

pozdrawiam i życzę wszystkim dobrego roku!